Do Organizatorów Queerowego Maja ws. przemocy w krakowskim klubie Cocon i w środowisku LGBTQ
Jako wieloletni sympatyk i współpracownik Queerowego Maja, a także osoba od dawna aktywnie zaangażowana w rozwój teorii queer oraz aktywizmu queerowego w Polsce, z ogromnym rozczarowaniem przyjąłem do wiadomości informację, że tegoroczna impreza pomarszowa ma odbyć się w klubie Cocon.
W dniu 30 stycznia zostałem w tymże klubie wielokrotnie obrażony oraz dotkliwie pobity – najpierw przez jednego z klientów klubu, a następnie przez tzw. ochroniarzy. Sytuacji można było łatwo uniknąć, ponieważ nieodpowiednie zachowanie klienta zgłosiłem dużo wcześniej do tzw. menadżera klubu, który nie tylko zignorował moją interwencję, ale zrobił to w sposób, eufemistycznie mówiąc, niegrzeczny. O pobiciu została poinformowana policja, która przybyła na miejsce zdarzenia.
Na oddziale SOR jednego z krakowskich szpitali lekarze poddali mnie szeregowi badań, w tym tomografii krtani, w związku z jej naruszeniem po bardzo silnym duszeniu. Poniosłem również dotkliwe straty psychiczne i moralne.
Skierowałem do właściciela klubu pisemne (odebrane) żądanie zadośćuczynienia, a następnie podjąłem próbę nawiązania kontaktu przez pocztę elektroniczną. Zaznaczę, że w ramach zadośćuczynienia zaproponowałem właścicielowi współudział w kampanii mającej na celu podnoszenie świadomości w zakresie środowiska LGBT/Q, a w szczególności wśród właścicieli i obsługi klubów, w odniesieniu do różnych form przemocy i strategii przeciwdziałania jej. Ze zgrozą obserwuję znaczny wzrost zachowań przemocowych w miejscach, które z założenia mają być LGBT/Q-friendly; w ostatnich latach wielokrotnie byłem świadkiem takich sytuacji w samym klubie Cocon (jedna z nich została opisana przez Evelinę Evelę, a także w innych miejscach LGBT/Q, co niewątpliwie związane jest z ogólnie rosnącym poziomem agresji symbolicznej i fizycznej w polskim społeczeństwie. A z jeszcze większą zgrozą obserwuję całkowite ignorowanie problemu, podczas gdy NA PRZEMOC NIE MOŻE BYĆ PRZYZWOLENIA.
Wracając do klubu Cocon – moje zgłoszenie musiało zostać odebrane przez właściciela klubu jako tak błahe, że nie zasłużyło nawet na żadną – choćby zdawkową – odpowiedź. Jest to ta sama osoba, która buduje wizerunek swój i swojego klubu na szczytnych ideach propagowania kultury LGBT/Q i takich wartości, jak tolerancja, otwartość i środowiskowe wsparcie. Jak sam powiada w niedawnym wywiadzie: „to jest miejsce, które spełnia rolę społeczną”, a osoba prowadząca wywiad chwali rozmówcę za „oswajanie nowoprzybyłych, zajmowanie się nimi, pokazywanie im tego, czym jest ta krakowska gejowskość klubowa”. W kontekście całkowitego lekceważenia powtarzających się w klubie i zgłaszanych do kierownictwa sytuacji przemocowych, odniesienie do „solidarności” i „równości” w haśle Queerowego Maja brzmi, niestety, jak ponury żart.
Szczerze żałuję, że zostałem zmuszony do napisania tego oświadczenia. Byłem klientem klubu Cocon (a wcześniej także klubu Queer) od samego początku jego istnienia i łączył mnie z tym miejscem duży sentyment.
Co więcej, uważam, że takie miejsce jest w Krakowie bardzo potrzebne, o ile oczywiście będzie to lokal bezpieczny i rozsądnie zarządzany. W obecnej chwili klub Cocon nie jest, w mojej ocenie, miejscem, w którym dba się o bezpieczeństwo i komfort klientów (a raczej – dba się o bezpieczeństwo i komfort WYBRANYCH klientów). A zatem ani w imprezie pomarszowej, ani w żadnej innej uczestniczyć nie będę (a wręcz – jako osoba z czarnej listy – zapewne nie mogę), przynajmniej do czasu, gdy właściciel i obsługa klubu nie wykażą się FAKTYCZNYM ZAANGAŻOWANIEM W PRZECIWDZIAŁANIE PRZEMOCY. Szkoda, że obok warsztatów tańca i wegańskiej kuchni nie starczyło w Queerowym Maju miejsca na tak poważną kwestię, jak przemoc wewnątrzśrodowiskowa. Pomimo odmowy współpracy ze strony właściciela klubu Cocon, mam szczerą nadzieję, że znajdą się osoby chętne wspomóc (finansowo, merytorycznie i aktywistycznie) antyprzemocową kampanię, którą planuję zorganizować, kiedy tylko pozwolą mi na to obowiązki służbowe (więcej informacji na jej temat, wraz z ogólną refleksją na temat „niewidzialności” przemocy, zamieszczę wkrótce na wybranych portalach środowiskowych). Niewykluczone, że w efekcie wspomnianej kampanii znajdzie się w przyszłorocznym Queerowym Maju miejsce dla tego ze wszech miar ważnego tematu.
Liczę na to, że to oświadczenie opublikuje na swoich stronach również Queerowy Maj.
dr hab. Tomasz Sikora
naukowiec, dydaktyk, queerowiec, współredaktor queerowego czasopisma InterAlia