Dlaczego tak mało dziewcząt interesuje się fizyką?

Nie trzeba studiować nauk społecznych by zdawać sobie sprawę, że w branży technologicznej występuje znaczące niedoreprezentowanie kobiet – dzieje się tak zarówno w samym epicentrum technologicznym, Dolinie Krzemowej, jak i w reszcie Stanów Zjednoczonych, a także na całym świecie. Oczywiście panie również pracują w firmach technologicznych, jak np. Marissa Meyer z Yahoo czy Sheryl Sandberg z Facebooka, jednak są one wyjątkami – większość inżynierów, informatyków czy naukowców to nadal mężczyźni. Zwykle uważa się, że przyczyną tak małej liczby kodujących pań jest dysproporcja w zasobach utalentowanych pracowników i pracowniczek, co łączy się z dysproporcją płciową także w dziedzinie edukacji. Już jako nastolatki chłopcy i dziewczęta wybierają zwykle inną ścieżkę kariery. W podaniach do szkół inżynierskich ujawniają się spore dysproporcje w płci kandydujących. Jednak najnowsze badania przeprowadzone przez Catherine Riegle-Crumb z Uniwersytetu w Teksasie i opublikowane w dzienniku Social Science Quarterly rzucają nowe światło na te różnice.

physics-girls

Wraz z Chelsea Moore, Riegle-Crumb postanowiła zbadać przyczynę niedoreprezentowania kobiet na kursach z fizyki w liceach – choć w wielu innych dziedzinach nauki kobiety szybko doganiają mężczyzn, w fizyce nadal istnieją ogromne dysproporcje płciowe.

Riegle-Crumb postawiła sobie proste pytanie: W Stanach Zjednoczonych generalnie więcej chłopców niż dziewcząt wybiera studiowanie fizyki. Ale czy faktycznie wszędzie jest tak samo?

Po przebadaniu ponad 10 tys. uczniów i uczennic z prawie 100 szkół okazało się, że nie.

Jak mówi w wywiadzie autorka badania, „Odkryłyśmy, że jest wiele szkół, gdzie tyle samo dziewcząt co chłopców zapisuje się na kursy z fizyki. Co więcej, jest wiele szkół, gdzie liczba dziewcząt uczestniczących w tych kursach przewyższa liczbę chłopców. A więc generalnie więcej chłopców wybiera takie kursy, ale można zaobserwować od tej tendencji wyraźne odchylenia”.

Jakie są przyczyny tych wariacji? Jeśli rodzice dziewczynek są naukowcami lub mają wysokie wykształcenie, często zachęcają córki do zapisania się na „bardziej wymagające” kursy w liceach. Bogatsze rodziny mogą sobie pozwolić na zatrudnienie korepetytora/ki albo na to, by jedno z rodziców zostało w domu i pomagało dziecku w nauce. Szkoły na przedmieściach posiadające więcej zasobów finansowych mają tutaj przewagę nad szkołami miejskimi.

Ale gdy Riegle-Crumb przeanalizowała różne czynniki, jeden z nich wybił się na prowadzenie: „Okazało się, że w w szkołach zlokalizowanych w społecznościach gdzie więcej kobiet pracowało w nauce, technologii, inżynierii i matematyce tyle samo dziewcząt co chłopców wybrało kursy z fizyki, a często nawet więcej dziewcząt”.

Teoria Riegle-Crumb o istotności lokalnych wzorców pokrywa się z poprzednimi badaniami na ten temat i pokazuje, że decyzja o wyborze kierunków ścisłych nie bierze się z wrodzonych różnic pomiędzy chłopcami a dziewczętami, tylko z kontekstu społecznego i norm kulturowych. Dla przykładu, w bardziej równościowych krajach chłopcy i dziewczęta mają bardzo porównywalne wyniki na sprawdzianach z matematyki.

Dziewczęta dorastające w społecznościach gdzie więcej kobiet pracuje w branżach technologicznych mają większą szansę usłyszeć, jak naukowczynie zabierają głos w mediach czy w szkołach – a także więcej okazji by na imprezie urodzinowej wpaść na mamę-astrofizyczkę koleżanki czy kolegi z klasy.

Analogicznie, dziewczynki wychowujące się w miejscu, gdzie większość kobiet wykonuje tradycyjnie żeńskie zawody taki jak opieka nad dziećmi czy pielęgniarstwo może nie zdawać sobie sprawy z możliwości wyboru innych ścieżek kariery.

Shankar Vedantam

design & theme: www.bazingadesigns.com