Dlaczego Szkocja powinna iść w ślady swoich artystów/ek i przeciwstawić się niepodległościowym dążeniom?

Nacjonalizm jest kulturową czarną dziurą – jak udowadnia tętniąca życiem szkocka scena artystyczna – dużo lepiej jest korzystać jednocześnie z możliwości, jakie daje tożsamość i szkocka, i brytyjska. 

Jim Lambie exhibition, Edinburgh16-miesięczna Isabelle Barnes podczas zabawy na tle instalacji artystycznej „Zobop” autorstwa szkockiego artysty Jima Lambie w Fruitmarket Gallery w Edynburgu. Fot. Danny Lawson/PA

W przededniu referendum niepodległościowego, temat przyszłości Szkocji poza unią polityczną z Wielką Brytanią odbija się echem także w szkockiej sztuce – scena artystyczna bada wady i zalety potencjalnej niezależności, skupiając się na kulturowej perspektywie możliwych zmian. Do trwającej obecnie wystawy Generation będącej podsumowaniem ostatniego 25-lecia, wkrótce dołączy Edynburski Festiwal Sztuki, który rozpocznie się pod koniec lipca. Ale czy rodzimi/e artyści/stki dają jednoznaczną odpowiedź w sprawie niepodległości swojego kraju?

Wydaje się to być niemal oczywiste, że poprzez swoje prace dają wyraz sprzeciwu wobec pełnej niezależności Szkocji. Pojawia się niewiele emocjonalnych głosów poparcia. Artyści i artystki jak Douglas Gordon, Martin Creed, Martin Boyce, Susan Philipsz czy Richard Wright udowadniają, że Szkocja jako część unii z Wielką Brytanią zwyczajnie „radzi sobie lepiej”. Wymienieni/one szkoccy/ckie twórcy/czynie są laureat(k)ami prestiżowej Nagrody Turnera przyznawanej przez londyńską Tate Britain artyst(k)om żyjącym i tworzącym w Wielkiej Brytanii. Miałem przyjemność zasiadać w jury decydującym o przyznaniu tej nagrody. Obrady odbywały się w ogromnym pokoju urządzonym w stylu edwardiańskim, którego okna wychodziły na Tamizę i czułem się niemal jak szpieg w samym sercu brytyjskiego establishmentu. Wiedziałem jednak, że postępujemy słusznie podejmując decyzję, że nagroda trafi w ręce artysty/stki z Glasgow i że w pewnym sensie będzie to oznaczało, że Anglia nie jest wcale najbardziej kreatywną częścią Brytanii, a jedynie tą najbardziej zamożną i uprzywilejowaną.

Jaki to wszystko ma związek z fałszywą konkluzją, że Szkocja będzie lepiej funkcjonować jako całkowicie odrębne państwo? Być może to efekt prestiżowej Nagrody Turnera, która pomogła zdobyć światowy rozgłos i uznanie dla szkockiej sztuki współczesnej. Nie bez znaczenia jest też wyjątkowa interakcja między miejską energią Glasgow, prawdziwie międzynarodową akademią sztuk pięknych i londyńskimi instytucjami, których częścią jest przecież wspomniana nagroda. Wszystkie te elementy wspólnie tworzą idealny mikroklimat dla rozwoju kultury, a Szkocja korzysta z nich będąc właśnie częścią Wielkiej Brytanii…

Mam dosyć chłodnej i uprzejmej postawy Anglików/Angielek wobec najważniejszej debaty, jaka ma mieć wkrótce miejsce. Z całą pewnością decyzja należy do Szkocji, jak głosi powtarzane jak mantra hasło i nikt z zewnątrz nie może mówić Szkot(k)om, jak mają głosować w tej sprawie. Z drugiej strony jednak milczenie jest tutaj cichym przyzwoleniem na wątpliwej jakości retorykę nacjonalistyczną. Nie jestem ani Szkotem, ani Anglikiem; jestem Walijczykiem, a my nie mamy w sobie tej słynnej anglosaskiej rezerwy. Dorastałem w otoczeniu celtyckiego nacjonalizmu. Nawet mój wybór drogi życiowej, którą jest pisanie po angielsku, jest w pewnym sensie odrzuceniem nacjonalistycznej obsesji na punkcie języka walijskiego, co sprawia, że czuję się zakłopotany tymi imperialistycznymi słowami.

Nacjonalizm jest kulturową czarną dziurą. Prowadzi raczej do zawężenia horyzontów myślowych, a nie do hojnej utopii, o której marzą szkoccy/ckie zwolennicy/czki niepodległości. Naprawdę lepiej jest korzystać z różnorodności, jaką daje tożsamość szkocka i brytyjska (lub walijska i brytyjska). Ta niejednoznaczność może być przecież bardzo interesująca.

Szkocka sztuka współczesna radzi sobie świetnie pełniąc funkcję przysłowiowej kropki nad i dla brytyjskiej sceny artystycznej. Podobnie jak Nagroda Turnera, sama w sobie jest dowodem na to, że brytyjskość ma swój prawdziwy sens i wartość i nie jest tylko opresyjnym kolonialnym bytem. Głosujcie zatem na kulturę, głosujcie na Brytanię.

Autor: Jonathan Jones
Tłumaczenie: Elżbieta Salata

design & theme: www.bazingadesigns.com