Dlaczego ebola częściej zabija kobiety?

Pomiędzy 55% a 60% osób zmarłych na ebolę w Gwinei i Sierra Leone w ciągu obecnej epidemii to kobiety, tak wynika z publikacji „Washington Post” z 14 sierpnia. W Liberii, według obliczeń władz sanitarnych, było to aż 75% chorych. Pomimo braku danych statystycznych uwzględniających płeć, Światowa Organizacja Zdrowia potwierdziła, że liczba kobiet zmarłych na ebolę przewyższa liczbę mężczyzn, a przyczyna tej nierówności nie leży w uwarunkowaniach biologicznych, lecz związana jest z odmiennymi rolami społecznymi.

„Nie powinniśmy potrzebować tylu zmarłych, aby uświadomić sobie, że skupienie uwagi na zróżnicowaniu płciowym może pomóc ratować życie” – alarmowała w „Foreign Policy” Lauren Wolfe, dziennikarka i przewodnicząca projektu Women Under Siege. Już w 2007 badaczka Światowej Organizacji Zdrowia Martha Anker zauważyła, że „różnica w ekspozycji kobiet i mężczyzn to znaczący czynnik w rozprzestrzenianiu się zakażeń gorączką krwotoczną. Wobec tego, ważne jest zrozumienie ról i zadań pełnionych przez obydwie płcie, ponieważ mają one wpływ na stopień narażenia na czynniki szkodliwe”.

A health worker, wearing head-to-toe protective gear, offers water to a woman with Ebola virus disease, at a treatment centre in  Kenema

Kobiety są odpowiedzialne za opiekę nad chorymi członkami rodziny, za mycie, gotowanie i pranie, co prawdopodobnie jest mocno naznaczone ryzykiem zachorowania, gdyż drogą zarażenia się jest kontakt z płynami ustrojowymi chorego.

Ponadto kobiety stanowią większość osób zatrudnionych jako pielęgniarki i sprzątaczki w ośrodkach medycznych, gdzie są najbardziej narażone na infekcję. To kobiety odbierają porody i przygotowują ciała zmarłych do tradycyjnych pochówków. Nawet kiedy zachodzą w ciążę, kontakt z ośrodkami medycznymi podnosi ryzyko zachorowania. „W czasie epidemii w Kongo w roku 2003 badacz zapytał grupę mężczyzn, w jaki sposób unikają zachorowania na ebolę. Odpowiedzieli oni, że dbają, aby to kobiety zajmowały się chorymi, aby w ten sposób chronić mężczyzn przed zachorowaniem.” – wyjaśniała badaczka Martha Anker w 2007 roku.

„W momencie kiedy kobiety stanowią większość ofiar epidemii, niewielu jest skłonnych to przyznać, zapytać dlaczego tak się dzieje i dać odpowiedź” – stwierdza Lauren Wolfe. W związku z tym, że choroba dotyka zarówno mężczyzn jak i kobiety, przeciwdziałanie epidemii skupia się głównie na zdrowiu publicznym, na kontroli i leczeniu, zostawiając na później walkę z potencjalnymi nierównościami między płciami w zakresie dostępu do usług medycznych, podejmowania decyzji czy środków do życia.

Niezbędna odległość

„Ebola to okrutna choroba” – wyrokuje antropolożka Almudena Marí, która badała gorączkę krwotoczną Lassa oraz ebolę w Gwinei i Sierra Leone i uczestniczyła w kontrolowaniu epidemii w Gwinei z ramienia organizacji Cha­rite-Berlin. Nie zabija tyle osób co malaria, ale różni się sposobem zabijania. „W jednej rodzinie na ebolę może umrzeć siedem osób. Walka jaką należy stoczyć i następstwa jakie za sobą niesie oznacza zupełnie inną sytuację niż w przypadku gdy jedna osoba umiera na malarię” – wyjaśnia antropolożka. „Co byś zrobiła gdyby ktoś nagle zabronił dotykać ci własnej matki? Zaufałabyś osobie, którą poznałaś pięć minut temu, czy dalej przytulałabyś matkę? Pomogłabyś jej, gdyby zwymiotowała? Jednym z największych problemów jakie niesie ze sobą ebola jest to, że wprowadza się bardzo restrykcyjne zasady, przeczące życiu codziennemu i trudne do przyjęcia ze względów emocjonalnych” – wymienia Almudena Marí Sáez. Dziennikarka Jina Moore podsumowała to inaczej: „ebola to bezlitosny zabójca. Wymaga tego, co dla większości osób jest zbyt surową reakcją na cierpienie – odległości”.

Badacze i badaczki są zgodni/e co do tego, że jednym z największych błędów sprzyjających rozwojowi choroby jest komunikacja – „Błędem popełnionym na początku było oznajmienie, że na ebolę nie ma lekarstwa. Później nie ma najmniejszego znaczenia, że powiesz: „kobiety, chrońcie siebie, ponieważ to wy jesteście odpowiedzialne za opiekę” albo wypuścisz kampanie uwrażliwiające społeczeństwo. Nikt nie będzie cię słuchać. Jeśli nie ma lekarstwa, dlaczego chcesz, abym poszła do szpitala? Umrę w moim domu” – wyjaśnia antropolożka Almu­dena Marí Sáez.

Kluczowe dla sprawnej komunikacji i skutecznych działań jest zrozumienie roli jaką odgrywa płeć w epidemii eboli. Ponadto kobiety po wielokroć zostają wykluczone. „Spotkania dotyczące ognisk choroby zdominowali mężczyźni, podczas gdy to kobiety są najczęściej opiekunkami chorych w rodzinie i przez to znajdują się w ryzykownej sytuacji.” – wyjaśnia Martha Anker w swoim raporcie dotyczącym chorób zakaźnych w 2011 roku.

„Ważne jest, aby podczas epidemii kobiety zajmujące się chorymi poza ośrodkami medycznymi były informowane w jaki sposób same powinny się chronić” – zaleca Anker z ramienia WHO. Ponadto kształcenie i zwiększenie władzy pielęgniarek w zakresie kontroli zakażeń pozwoliłoby im inicjować schematy postępowania służące ochronie. Kolejnym krokiem, który należy przedsięwziąć i co do którego zgodni są antropolodzy/żki i pracownicy/e służb sanitarnych, jest wsparcie położnych, które wciąż będą zajmować się przyjmowaniem porodów, pomimo epidemii.

Następstwa eboli

Kiedy epidemia zostanie opanowana, przyjrzenie się rolom płciowym będzie decydujące. „Najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia z falą głodu, jako że to kobiety są odpowiedziane za rolnictwo na terenach wiejskich i zajmują się drobnym handlem na lokalnych rynkach.” – wyjaśnia Almudena Marí. „Sądzę, że konsekwencje socjoekonomiczne będą porównywane do tych powojennych. Zarówno w liczbie zmarłych jak i na poziomie społecznym” – ubolewa. „Załamanie się wzajemnego zaufania w społeczności jest bardzo odczuwalne. Nikt nie ufa nikomu. Nie ufają tradycyjnemu rządzącemu, władzom administracyjnym, pracownikom medycznym, WHO, a nawet przywódcom religijnym” – zaznacza antropolożka. Podejmowanie takich działań jak kwarantanny, kryminalizacja zarażonych czy zakazy lotów do krajów dotkniętych ebolą komplikują działanie na tym terenie, według danych ONZ.

Choroby zakaźne a płeć.

Wiele chorób zakaźnych dotyka w większym stopniu jedną z płci. Czasem bardziej narażeni są mężczyźni, jak w przypadku dengi, czasem kobiety, jak w przypadku zarażeń bakterią E. Coli czy zachorowań na HIV/AIDS lub ebolę. Czasem najbardziej narażone są ciężarne i matki, jak przypadku grypy H1N1 (szczep australijski zaraża częściej kobiety niż mężczyzn, z różnicami rzędu 25%), wyjaśnia Lauren Wolfe, w „Foreign Policy”.

Tłumaczenie: Maria Gruszczyńska

design & theme: www.bazingadesigns.com