Dla kobiet z Etiopii praca na budowie jest szansą na lepsze życie

Dziewiętnastoletnia dziś Mekedes Getachew pracuje na placach budowy w Addis Ababa w Etiopii, odkąd ukończyła 15 lat. Oprócz prac wymagających podnoszenia najcięższych ładunków – jak stwierdza – wszystkie robotnice „wykonują tą samą pracę co mężczyźni i wcale nie uważamy, że jest to praca typowo dla mężczyzn, ale gdy chodzi o wynagrodzenie, to widoczne są różnice”. Mekedes zarabia 1,5 dolara, a mężczyźni 2 dolary za jeden dzień pracy.

ethiopia-women-construction3_wide-2a855860e4e499ec5223fc9c6eea3daf92507c64-s40

Na początku tego lata w etiopskiej stolicy Addis Ababa, usłyszałem, jak wielu fachowców skarży się, że nie są już w stanie znaleźć tanich sprzątaczek ani opiekunek do dzieci.

Ta rzekomo nieskończona liczba młodych dziewcząt i kobiet z okolic wiejskich, gotowych do pracy za marne grosze, by tylko przeprowadzić się do stolicy – najwidoczniej maleje. Okazuje się, że coraz więcej z nich znajduje pracę na jednym z wielu placów budowy w mieście.

W przeciwieństwie do męskich współpracowników, Mekedes Getachew nie nosi kasku ochronnego, tylko jasnofioletową chustkę na głowę z frędzlami, noszoną pod czapką z daszkiem. Przyznaje, że kask ochronny jest po prostu zbyt ciężki.

Dziewiętnastoletnia Mekedes jest jedną z sześciu kobiet pracujących razem z sześćdziesięcioma mężczyznami na placu budowy, na którym w przyszłym roku otworzony zostanie nowy oddział szpitala należącego do miasta. Mekedes nosi pochlapaną farbą bluzę oraz spodnie, a na nich spódnicę – z szacunku dla swojego prawosławnego wychowania.

Choć zwykle wykonuje typowo lżejsze prace, jak np. sprzątanie czy przerzucanie piasku łopatą, to jej rola na budowie stale się zmienia. Od kiedy w wieku 15 lat zgłosiła się do pracy jako robotnica pracująca na dniówkę, Mekedes podejmowała się prac wymagających podnoszenia nawet najcięższych ładunków.

– Obawiałam się, że może to być ciężka praca – przyznaje. – Przerażali mnie także chłopcy, bo byli tacy ogromni i gdy widziałam, jak podnoszą ciężkie rzeczy, to trochę mnie to przerażało.

Niecały dolar dniówki na początek

Na początku płacono jej 75 centów dniówki; mężczyźni otrzymywali 2 dolary. Jednak nie sprzeczała się o wysokość wynagrodzenia, tłumacząc to tym,  i że będzie wykonywała lżejsze prace.

Pewnego dnia mężczyźni mieszali cement, wysypując go z worków ważących około 50 kg, cięższych niż Mekedes. Jeden z kierowników rozejrzał się w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby przynieść worki i wtedy jego oczy spoczęły na niej.

– Mój szef wydał mi polecenie i nie chciałam, żeby odkrył, że boję się, albo żeby wiedział, że może nie będę w stanie tego zrobić – mówi Mekedes.

Potrzebowała tej pracy i jedyne, co mogła zrobić, to albo przynieść worki z cementem albo wynieść się z powrotem do Semen Shewa – małej wioski na północy, gdzie się urodziła.

– Gdybym miała sama podnieść ten worek, to może bym nie miała tyle siły, ale chłopcy sami podnieśli i włożyli mi go na plecy, więc zrobiłam to – mówi. Poniosłam go… i to dodało mi odwagi.

Dorastając, Mekedes nigdy nawet nie wyobrażała sobie, że pewnego dnia będzie pracować razem z mężczyznami na dworze czy wspinać się po drewnianym rusztowaniu. Dziewczyny z jej wioski zwykle rzucają szkołę przed ukończeniem czwartej klasy by przygotować się do małżeństwa zaaranżowanego przez rodziców.

– Mój ojciec zamierzał znaleźć mi męża. Chciał, żebym wyszła za mąż i miała rodzinę – przyznaje Mekedes.

Jednak młoda Mekedes miała inne plany. Pierwszym z nich było ukończenie szkoły, a w tym celu potrzebowała pieniędzy. Wbrew błaganiom ojca, wyjechała do Addis Ababa i wieku 11 lat znalazła pracę jako pokojówka, zarabiając 4 dolary miesięcznie.

Opiekowała się trojgiem dzieci w wieku 6, 8 i 12 lat, robiła pranie, odbierała dzieci ze szkoły i przygotowywała im obiady.

W praktyce oznaczało to pobudkę przed świtem gdy jest jeszcze zimno, by upiec injera – chleb w kształcie placków. W końcu dopadło ją przeziębienie; zachorowała na zapalenie płuc a kobieta, u której pracowała, wyrzuciła ją na bruk, potrącając równowartość jej półrocznego wynagrodzenia – sumę 24 dolarów. Niewiele z tego pozostało, by zabrać ze sobą do domu ojca.

Powrót do domu

– Ojciec zobaczył mnie i zaczął płakać, a wtedy i ja przeżyłam wielki wstrząs. Nie mogłam powstrzymać łez, więc płakałam razem z nim – mówi. Rozczarowałam go i to sprawiło, że poczułam się bardzo źle.

Dochodząc powoli do siebie po chorobie, Mekedes pomagała ojcu w sklepie. Gdyby żyła w innych czasach w historii Etiopii, właśnie tak jej historia mogłaby się zakończyć. W wieku 13 lat – ze względu na swój względnie zaawansowany wiek oraz mając za sobą pobyt w mieście – nie stanowiła dobrej partii dla potencjalnego męża. Jedyne co mogłoby jej pozostać, to staropanieństwo i opieka nad starzejącymi się rodzicami.

Jednak rekonwalescencja Mekedes zbiegła się w czasie wraz z zauważalnym wzrostem gospodarczym w Etiopii. W 2007 roku etiopski PKB wzrósł o więcej niż 6% w skali roku. Słuchając radia w sklepie ojca, Mekedes słyszała historie kobiet, które znajdowały pracę na placach budowy w mieście. Historie te prawie zawsze były prezentowane jako jaskrawe przesłanie ku przestrodze; opowiadały o kobietach, które zniżyły się do prostytucji lub uwikłały w narkotyki. W ten sposób ojciec Mekedes potwierdzał swoje najgorsze obawy na temat miejskiego życia.

– Mieszkańcy wsi często uważają, że ludzie w mieście mogą w łatwy sposób doświadczyć zepsucia, więc mój ojciec obawiał się, że i ja mogę mieć złych przyjaciół, którzy mieliby negatywny wpływ na mnie – przyznaje Mekedes.

Dziewczyna słuchała w radiu wciąż tych samych historii, ale oznaczały one dla niej coś całkowicie innego: drugą szansę. W istocie młode dziewczyny wyjeżdżały, wyrywały się ze wsi, zarabiały i stawały się niezależne. I tak w wieku 15 lat, Mekedes znów znalazła się w autobusie zmierzającym do Addis Ababa.

– Teraz odczuwam większą wolność, otrzymuję miesięczne wynagrodzenie, jestem zależna tylko od siebie i mogę trochę zaoszczędzić – mówi. Ale praca na budowie – ze względu na noszenie ciężarów – jest dla kobiety bardzo ciężka.

Wciąż więcej wyzwań

Nie tylko podnoszenie ciężarów czyni tę pracę tak trudną. Mekedes często musi odpierać zaloty ze strony swoich współpracowników i chociaż historie słyszane w radiu w sklepie ojca przygotowały ją na niebezpieczeństwa różnych pokus, Mekedes nie uległa pokusie „ekonomicznego” myślenia. Mężczyźni pracujący na budowie zarabiają więcej, więc w połączeniu z pensją mężczyzny, Mekedes mogłaby osiągnąć swój cel pójścia do szkoły znacznie szybciej.

– Gdy pracuje się razem, gdy jest się we dwoje, życie staje się lepsze – mówi. Mieszka się razem, zarabia i wtedy można prowadzić lepsze życie.

Jednak Mekedes widziała, co się stało z jej dobrą przyjaciółką z budowy, która przeprowadziła się do mężczyzny. Zamiast lepszego życia, zaszła w ciążę i została porzucona. Jak przyznaje, tego właśnie obawia się jej ojciec.

Dlatego Mekedes mieszka sama, mimo że na wynajem musi przeznaczyć więcej pieniędzy. Obecnie zarabia 1,5 dolara dziennie. Gdy ma dobry miesiąc, jest w stanie zaoszczędzić 10 dolarów. W wieku 19 lat – choć nie całkiem odeszła od idei, jaką jest uzyskanie wykształcenia – ma obecnie inny krótkoterminowy cel. Teraz jej wizja osiągnięcia niezależności, to otworzenie własnego, małego sklepu w mieście.

– Jeśli będę w stanie zaoszczędzić więcej pieniędzy, chciałabym mieć sklep, w którym będzie wszystko – przyznaje. Mogę sprzedawać soki, owoce, cokolwiek, ale muszę mieć mały sklep, w którym będzie wszystko.

Mały sklep, w którym będzie wszystko i – jak dodaje – nic ciężkiego do dźwigania.

Gregory Warner

Tłumaczenie: Natalia Kosmatka

design & theme: www.bazingadesigns.com