Duda: Dekonstrukcja przez konstrukcję

Maciej Duda

Ruch w interesie

Na początek mocna teza: 2015 rok to czas książek o mężczyznach i męskości. Na polskim rynku ukazały się publikacje Wojciecha Śmiei. Szkice o teorii, historii i literaturze, Bartka Lisa Gejowskie (nie)męskości. Normy płciowe a strategie tożsamościowe gejów, tłumaczenie książek Klausa Theweleita Męskie fantazje oraz Philipa G. Zimbardo i Nikity S. Coulombe Gdzie ci mężczyźni?. Premierę miał też tematyczny numer „Tekstów Drugich” pt.: Formy męskości (nr 2/2015). Wydaje się, że mamy do czynienia z nadrabianiem zaległości. Nietrudno zauważyć, że w polskiej myśli humanistycznej, dzięki studiom feministycznym, już dawno zakwestionowana została przezroczystość, neutralność i naturalność kategorii męskości. Za tym zakwestionowaniem nie poszły jednak krytyczne analizy kultury i literatury. Przynajmniej nie w takim zakresie, jaki objął badania szeroko pojętej kobiecości. Polskie studia nad męskością, o czym czytamy i słyszymy od wielu lat, w porównaniu do studiów nad kobiecością, są niedoreprezentowane. Szczególnie w zakresie badań literaturoznawczych. Inaczej wygląda to w ramach badań społecznych, ale o tym dalej, przy okazji omówienia książki Lisa.

Tytułowi Zimbardo/Coulombe przyglądałem się na łamach „Codziennika Feministycznego”, o Męskich fantazjach napiszę następnym razem. Poniżej podsumuję moją lekturę publikacji Wojciecha Śmiei i Bartka Lisa.

gejowskie-nie-meskosci-b-iext30371468

Historia i literatura. Krytyka początków

Wojciech Śmieja serwuje nam zbiór błyskotliwych szkiców o historii i polskiej literaturze XX wieku, które wpisuje we współczesną polską „debatę” na temat płci kulturowej. W poszczególnych rozdziałach, nie budując monografii konkretnej epoki czy dorobku danego twórcy, pokazuje autorskie odczytania twórczości Jerzego Andrzejewskiego, Michała Choromańskiego, Stanisława Vincenza, Wilhelma Macha czy Krzysztofa Boczkowskiego. Ich nadrzędnym kontekstem staje się męski homoerotyzm, męskie pragnienie, które w polskiej kulturze patriarchalnej postrzegane jest jako zagrożenie. Z tego względu najczęściej było tabuizowane, przegapiane lub cenzurowane.

Osobne szkice poprzedza wyczerpująca rozprawa metodologiczna, w której autor krytycznie odnosi się do źródeł i ram polskich studiów gejowsko-lesbijskich oraz queer studies. Teoretyczne okruchy – jak autor nazywa swoje wprowadzenie, skupiają się wokół teorii Foucaulta. Wykorzystując pisma anglosaskie, Śmieja pokazuje opinie konkurencyjne dla założenia, wedle którego wszyscyśmy z Foucaultowskich „narodzin homoseksualisty”. Autor przybliża polskim czytelniczkom i czytelnikom dyskusje na temat historii seksualności i pyta o lokalne rozwiązania dotyczące historii męskiego pragnienia. Nacisk kładzie na krytyczną recepcję zachodnich badań. Ów krytyczny odruch uwzględnia prezentację myśli konkurencyjnych czy uzupełniających rozpoznania poczynione przez Foucualta w Woli wiedzy. Śmieja odwołuje się do XX-wiecznej dyskusji akademickiej na temat gay history. Przywołuje książki i pisma Johna D’Emilio, Johantana N. Katza, Jeffreya Weeksa, Davida M. Halperina i Johna Boswella.

Nie wszystkie są znane polskim czytelnikom i czytelniczkom. Komplikacji poddane zostaje zarówno podejście konstruktywistyczne, ahistoryczność i logocentryzm, jak i „bezrefleksyjne posługiwanie się wątpliwymi kategoriami” (s. 21) oraz próby uniwersalistycznego budowania historii (homo)seksualności. Śmiei nie idzie oczywiście o to, by pogodzić, powiązać lub rozsądzić różne perspektywy. Ważniejsze staje się pokazanie samych napięć, które w polskiej myśli historycznej często pozostają przezroczyste. Tak rozumieć należy krytykę czy uzupełnienie zaniedbań teorii Foucaulta. Śmieja posługuje się też twierdzeniami Giddensa.

Według tego ostatniego, Foucault skupiał się na analizie dyskursu i języka władzy specjalistycznych publikacji medycznych, przez co nie zwracał uwagi na społeczne przemiany intymności. Nie widział tego, co kształtowało działania członków szerokiej rzeszy, którzy nie czytali owych specjalistycznych publikacji – kanwy dla rozpoznań francuskiego badacza. Giddens skupił się z kolei na tym, co dostępne było dla większości populacji. Przywołał pojęcie miłości romantycznej, wyzwolenia małżeństwa z relacji rodzinnych. Obrazował konflikt między zaspokojeniem potrzeb ekonomicznych i emocjonalnych oraz rozwój znaczenia kontekstów uczuciowych. Pokazał w jaki sposób przemiany ekonomiczne wpłynęły na uwolnienie seksualności od prokreacji.

Za Georgiem Chaunceyem Śmieja zwraca także uwagę na klasowy i środowiskowy kontekst „narodzin homoseksualisty”. W przypisach przywołuje rewindykacyjne odczytania mitów izolacji homoseksualistów, ich niewidzialności oraz internalizacji homofobii przez homoseksualistów (s. 51). Arcyciekawe wskazania mieszczą się jednak na marginesie tekstu Śmiei. W ten sposób autor roboczo nicuje polskie badania spod znaku queer theory. Sam zaś staje po stronie queer studies rozumianych jako „heterogeniczność, wielość perspektyw, świadomość koalicyjności z pokrewnymi studiami, nie ma w [nich, MD] pretensji do tworzenia wielkich modeli, natomiast w „teorii” zakłada się istnienie jakiegoś bezdyskusyjnego rdzenia” – konkluduje (s. 41-42).

Po tak ciekawej kontekstualizacji „narodzin homoseksualisty” Śmieja nadrabia to, czego nie zrobił Foucault i pochyla się nad polskimi/polskojęzycznymi czasopismami ukazującymi się na terenie dzisiejszej Polski pod koniec XIX i na początku XX wieku. Na warsztat bierze publikacje ilustrujące dwa europejskie skandale. Pierwszy dotyczy ks. Filipa Eulenburga, drugi procesu Oscara Wilde’a. Śmieja porównuje polską i europejską recepcję obu skandali. Sprawdza w jakich kontekstach polskie tytuły prasowe prezentowały wiadomości związane z upublicznieniem informacji o homoseksualnych zachowaniach obu panów.

Ujawnienie seksualnych preferencji Eulenburga wiązało się z kontekstem narodowym. Z homoseksualnymi praktykami księcia na kartach polskiej prasy w prosty sposób skojarzone zostały figury niemoralnego zaborcy i zniewieściałego innowiercy, który zagrażał polskości. Reasumując przegląd ówczesnej polskiej prasy, Śmieja napisał, że „kumulowanie figur obcości z pewnością wyróżnia się na ówczesnym [europejskim, MD] tle.” (s. 153). W ten sposób badacz ujawnił lokalny kontekst obrazowania męskiego pragnienia.

W ramach oglądu polskiej recepcji procesu Oscara Wilde’a, autor skupił się na opiniach Adolfa Nowaczyńskiego i ciekawie skomplikował wcześniejsze historycznoliterackie odczytania studium o Oskarze Wildzie. Ta część pracy autora Gorszych światów pokazuje jak ważne jest czytanie literatury w otoczeniu towarzyszących jej tekstów publicystycznych, prasowych. Ostatni odruch powinien być obligatoryjny dla historyków literatury. Niestety często traktowany jest jako dodatek.

Mimo krytyki, a raczej, jak pisze autor, „doprecyzowania koncepcji autora Archeologii wiedzy” (s. 100), podstawą szkiców zawartych w dalszych partiach książki Śmiei stanie się „dyfuzja” (s. 100) dyskursywności i psychoanalizy. Wskazanie historycznych ograniczeń zastosowania teorii Foucaulta i „niezwykła produktywność” „antropologicznych rozpoznań psychoanalizy” (s. 101) zapewniać mają kompleksowe ujęcie tematu.

Przyznać należy, że rozprawa Śmiei jest wymagająca. Autor przywołuje wiele kontekstów. Na potrzeby własnej pracy stara się je wyjaśniać, choć dla czytelnika, czytelniczki bez przygotowania teoretycznego lub dla kogoś, kto nie zna tekstów Macha, Andrzejewskiego, Choromańskiego czy Vincenza będzie to lektura trudna, nie tylko językowo. Powyższa uwaga nie jest jednak zarzutem. Umieszczam ją tutaj przez wzgląd na miejsce publikacji niniejszego omówienia. „Codziennik Feministyczny” postrzegam jako jako tytuł przeznaczony dla szerszego grona odbiorczyń, odbiorców, niż tylko literaturoznawczynie, kulturoznawcy i antropologowie, do których, przynajmniej w pierwszym rzędzie, zwraca się katowicki literaturoznawca.

Po lekturze książki Śmiei nasuwa mi się tylko jedno pytanie – czy wszyscy jesteśmy z Gombrowicza? Wydaje się, że taka hipoteza pobrzmiewa w Homoseksualności i polskiej nowoczesności. Podobnie jak we wcześniejszej Literaturze, której nie ma. Szkice o polskiej „literaturze homoseksualnej” i tutaj Gombrowicz staje się totemem. Nie jest to założenie, które starałbym się usilnie obalić. Nie da się jednak ukryć, że każde przywołanie autora Ferdydurke wydaje mi się centralizujące w stosunku do omawianych przez Śmieję twórców. Na tyle, że dla jego oznaczenia użyłem freudowsko kojarzonego totemu. Nie wiem czy to ślepa plamka badacza, czy górę bierze tu moje pragnienie, uruchomione przez dekonstrukcję foucaultowskich „narodzin homoseksualisty”.

W kontekście wspomnianych Okruchów teoretycznych ustanawianie jakiegokolwiek rdzenia wydaje mi się odruchem wstecznym. Odrzucenie, oswojenie lub izolacja formy lub treści Gombrowicza to głosy zakładające podmiotowość zależną, ustawioną wobec niego. A właśnie w taki sposób, za kontekstami przywoływanymi przez autora, czytałem większe części rozdziałów Geopoetyka męskiej seksualności, Jerzy Andrzejewski. Kwartet interpretacyjny oraz Ciało, teksty, lektury.

homoseksualnosc_okl

Socjologia. Dekonstrukcja przez konstrukcję

Bartek Lis pyta o płeć kulturową homoseksualisty, a konkretniej o to, w jaki sposób współczesny polski gej myśli o swojej męskości. W binarnym układzie podlega ona klasyfikacji biologicznej, homoseksualista jest mężczyzną. W kodzie kulturowym zachodzi przesunięcie – homoseksualista staje się niemęski. To truizm, z którym nikt nie dyskutuje. Jest zaakceptowany na poziomie stereotypowej opinii. W ten sposób postać geja ujednolica i zachowuje zastany układ płci, a właściwie nie sam układ, lecz jego centralne ogniwo. Wydawać by się mogło, że badanie Lisa odkrywa odkryte. Czy tak?

Książka Lisa to efekt jego kilkuletnich badań socjologicznych. Celem badań było oświetlenie korelacji męskości oraz homoseksualności. Podstawą stały się rozmowy, które autor przeprowadził z mężczyznami identyfikującymi się jako geje. Autor, poznając ich osobiste historie, sondował przeświadczenia interlokutorów na temat męskości. Sprawdzał w jaki sposób ta kulturowa kategoria przecina się z innymi czynnikami: wiekiem, wykształceniem, pochodzeniem, sytuacją rodzinną, związkową. W wyniku przeprowadzonych wywiadów nie powstał stały obraz ukazujący prawdę o zachowaniach i przeświadczeniach gejów. Praca Lisa nie jest etnograficzna lecz socjologiczna, a jej tłem stają się zachodnie teorie dotyczące konstruowania tożsamości.

Pisząc zachodnie teorie, odwołuję się do pierwszej części publikacji Lisa, do rozdziału Normy płci a strategie tożsamościowe, w którym autor porządkuje i kontekstualizuje kategorię męskości, płci i tożsamości, wykorzystując prace Pierre’a Bourdieu, R. W. Connell, Susan Bordo,  E. Anderson, Judith Butler, Michaela Kimmela, Michela Foucaulta ale też Jacka Kochanowskiego, Izy Kowalczyk, Krzysztofa Arcimowicza, Doroty Pankowskiej i Lucyny Kopciewicz. To ponad dwustustronicowe wprowadzenie teoretyczne ilustruje zachodni stan badań oraz jego polskie kontynuacje. Jako takie nabiera wartości podręcznikowej dla studentów zainteresowanych mechanizmami konstruowania kategorii płci/męskości.

Mimo wielu przypisów i odesłań Lis nie wikła i nie spiętrza teoretycznych założeń. Pisze przystępnie, klarownie, przez co jego praca znaleźć może także czytelników i czytelniczki spoza środowiska naukowego. Tak konstruowany rozdział staje się doskonałym wprowadzeniem do dalszej części, w której autor bogato cytuje wypowiedzi swoich respondentów. Ich wyznania, każdorazowo interpretowane w nadanej przez badacza ramie, stają się zwierciadłem, w którym mogą przejrzeć się czytelnicy. Wpisana w wyznania autobiograficzność i autorefleksja to największy potencjał publikacji Lisa, która może oddziaływać terapeutycznie zarówno na respondentów, jak i na czytelników. Przywołane założenie traktować chcę jednak jako wartość dodaną do opisywanych badań.

Istotny jest także fakt, że forma książki transponuje jej temat. Krytyczny wstęp metodologiczny nie jest odcięty od trzonu badań, płynnie weń przechodzi, co czytelnikom nieprofesjonalnym daje szansę klarownej i niemęczącej lektury, a ta w przypadku badań opartych na twierdzeniach ww. teoretyczek i teoretyków często jest mozolna i wymaga sporego treningu czytelniczego.

Kluczową kategorią staje się tutaj procesualność. Badanie tożsamości respondentów przebiega narracyjnie. Historie zawarte w Gejowskich (nie)męskościach obrazują proces homoseksualizacji tożsamości, albo za Butler, performatywnego budowania tożsamości (por. s. 558). Każda z opowieści ukazuje moment odkrycia swojej homoseksualności i proces akceptacji siebie jako nieheteroseksualnego chłopaka/mężczyzny, zmianę heteroseksualisty w homoseksualistę. Wskazana zmiana nie zakłada oczywiście ingerencji zewnętrznej. Obejmuje psychologiczny proces rozumienia i akceptacji własnych potrzeb, zadbania o własny dobrostan umysłowy, cielesny, seksualny i społeczny. Przytaczając słowa respondentów,

Lis pokazuje, jak wychowywani i oznaczani jako heteroseksualni chłopcy, z czasem mierzą się z wyzwaniem związanym ze zrzuceniem normy zakładającej posiadanie kulturowych przywilejów. Dalej nastąpi przymierzanie atrybutów związanych z kulturowym obrazem homoseksualności, co autor, za respondentami i teoretykami, określi jako „przeginanie się”.

W większości narracji cytowanych przez Lisa najpierw pojawi się kwestia oswajania swojej homoseksualności, dopiero na drugim planie zarysuje się to, co dla badacza najciekawsze – problem (nie)przystawalności do wzorca męskiej roli (por. s. 463).

Definiując męskość można stwierdzić, że większość kulturowych, fizycznych, cielesnych i psychicznych atrybutów związanych z męskością charakteryzuje także wielu gejów. Jeden z respondentów mówi: „skoro nawet gej, którego kultura wyklucza z „męskości”, potrafi takiego „odgrywać”, to znaczy, że jest ona pewną kreacją” (s. 189). W ten sposób, poprzez przyglądanie się tożsamości gejów, Lis oświetlić chce inne struktury społeczne. Te, które z homoseksualnością często wchodzą w przemocowe związki. Te, które w centrum stawiają heteroseksualną męskość. Gejowskie (nie)męskości nie są tu izolowane, badane i klasyfikowane w odosobnieniu, ponieważ za pomocą ich opisu Lis chce mówić o całym społeczeństwie.

Kategorie homoseksualności i gejostwa z obrzeża przesuwa więc do centrum i używa ich jako klucza do rozszyfrowania konstrukcji heteromatriksu. Z marginesu widać więcej. Szczególnie wówczas, gdy granica jest możliwa do przekroczenia, gdy respondenci mogą wejść w system gratyfikacji. Jeden z nich powie: „ale to jest zajebiste i to jest takie niegejowskie. To jest taka przyjemność bycia jak system. Coś jest w tym takiego, jakaś nagroda, czy coś, że się czujesz lepiej” (s. 429). Sam autor napisze zaś: „Wyzwaniem, przed którym obecnie stoimy, jest dokonanie myślowej reorientacji, zgodnie z którą homoseksualizm będzie przedmiotem zainteresowania nauki tylko w takim sensie, że posłuży do zgłębiania i analizowania innych, szerszych, bardziej strukturalnych zagadnień” (s. 68).

W tym momencie chciałbym wrócić do zapisanej wcześniej konstatacji na temat odkrywania odkrytego. Wydawać by się mogło, że takowy ruch nie może mieć wartości. Taką opinię sugerować może powyższe zawieszenie, brak odniesienia do zapisanej hipotezy. Ot poetyka recenzji, która czytelników i autora książki potrzymać ma w niepewności. Odkrywanie odkrytego jest tym, co od wielu lat robi krytyczna analiza naukowa. Rekonceptualizacja zastanej rzeczywistości pozwala zadać kolejne pytania i podważyć znane odpowiedzi. Toteż odkrywanie odkrytego rozumieć należy jako prezentacje stelażu, na którym, w przypadku badań Lisa, budowane jest społeczeństwo płciowe i rodzajowe.

Wynik jest ciekawy, ponieważ ukazanie schematu konstruowania gejowskich (nie)męskości wciąż odnosi się do konstruowania niezaprzeczonej kategorii męskości. Wrocławski socjolog z ukosa pokazuje nam koronną kategorię heteromatriksu i patriarchatu. Nie pisze o kryzysie mężczyzn czy męskości.

Zamiast tego, korzystając z gejowskiej perspektywy, oświetla to, co w polskiej dyskusji dotyczącej płci społecznej i kulturowej bardzo często pozostaje przezroczyste – uwikłanie homoseksualizmu i męskości. W ten, znowu – zdawałoby się – prosty sposób, Lis pokazuje, że konkretne atrybuty męskości i kobiecości mogą nie tylko spotykać się w przypadku opisu tożsamości homoseksualistów, ale też heteroseksualnych mężczyzn. Paleta zachowań tych drugich zostaje poszerzona a same kulturowe atrybuty stają się ambiwalentne płciowo. Pamiętać jednak należy, że wynikiem (i założeniem) badań nie jest (i nie było) rozbicie binarnego układu płci, czy też budowanie obrazu tzw. trzeciej płci kulturowej, ale deziluzja naturalizacji zastanego układu. Demaskacja odbywa się poprzez ukazanie płci jako procesu, jako kontinuum, nie jako zamkniętej całości. Oczywiście wszystko to możliwe jest dzięki logocentrycznemu podejściu i wykorzystaniu narracyjnych narzędzi budowania tożsamości.

Może więc jednak wszyscy jesteśmy z Foucaulta?


Korekta: Grzegorz Stompor

design & theme: www.bazingadesigns.com