Kowalska: „Dałeś mi dziwną duszę i dziwne ciało”

556293_10201814763758712_201539184_n

W 1907 roku młodopolska pisarka Maria Komornicka, znana w warszawskich kręgach literackich ze swoich progresywnych poglądów, ścina włosy i pali swe suknie: odtąd każe się nazywać Piotrem Odmieńcem Włastem. Wybucha skandal obyczajowy, który zepchnie na drugi plan jej twórczość, a ją samą osadzi na wiele lat w domu „waryatów”.

Cała historia ma swój początek 25 lipca 1876 roku, kiedy to w Grabowie na Mazowszu przychodzi na świat Maria Komornicka. Jej charakter kształtuje się pod srogą dyktaturą ojca, nierzadko przyjmującą formę przemocy fizycznej. Rodzi to w Marii potrzebę zaznaczenia swej niezależności, która pozostanie z nią do końca życia.

W 1889 Maria przeprowadza się wraz z rodziną do Warszawy, gdzie zaczyna uczęszczać na prywatne lekcje literatury u słynnego profesora Piotra Chmielowskiego. Wkrótce kuzyn, Bolesław Lutomski, wprowadza Marię na warszawskie salony literackie. Jej talent ujawnia się bardzo wcześnie: już w 1892 roku, gdy pisarka ma dopiero 16 lat, „Gazeta Warszawska” publikuje jej pierwsze opowiadanie pt. „Z życia nędzarza”. Dwa lata później ukazuje się tomik jej poezji pt. „Szkice”, w którym Maria nakreśla szereg dekadenckich postaci, rozczarowanych obowiązującymi wartościami i ograniczeniami obyczajowymi. We wstępie postuluje odejście od realizmu i obiektywizmu w prozie, odrzucenie akcji i obserwacji tła – słowem, zupełnie nową formę twórczości. Odtąd, ze względu na nietypową dla tak młodego wieku przenikliwość, ale przede wszystkim ze względu na swoją płeć, Maria staje się w warszawskich kręgach intelektualnych fenomenem. Poznaje takie wybitne postacie środowiska postępowej inteligencji jak Cezary Jellenta i Władysław Nałkowski; ich artystyczna współpraca owocuje manifestem młodopolskim pt. „Forpoczty”. Dzieli on ludzi na dwie kategorie: na typy zachowawcze, pozbawione twórczych aspiracji (ludzie-byki, ludzie-świnie, ludzie-drewna) oraz na wrażliwe, uduchowione jednostki – „forpoczty ewolucji psychicznej” (forpoczty: straż przednia). Ci właśnie wrażliwi, „prometejscy” indywidualiści byli z definicji neurotykami; ich tragizm polegał na tym, że nie potrafili przyczynić się do udoskonalenia społeczeństwa, gdyż ginęli, nieprzystosowani do życia i cierpienia. Znana w środowisku warszawskim jako zbuntowana anty-pozytywistka, Maria bywała czasem nazywana żeńskim odpowiednikiem Stanisława Przybyszewskiego. Jellenta pisze o niej: „Skąd się wziął ten genialny gnom w spódnicy, ta żywa puszka Pandory: szyderstw, ironii, parodii i karykatur, ta staroszlachecka, słowiańska boginka (…), paradoksalna mieszanina buty i naiwności życiowej, zgrzytliwości i słodyczy niewymownej”. Jako przeciwniczka konwenansów, Maria aktywnie przeciwstawia się stereotypowym rolom narzucanym kobietom. Co prawda, w wieku dwudziestu dwóch lat wychodzi za mąż za Jana Lemańskiego, ale robi to pod wpływem jego obietnic: Lemański, również poeta, przyrzeka Marii partnerski układ dwojga artystów. Niestety różnica charakterów oraz zaborczość męża rujnują związek. I tak, pewnej jesiennej nocy 1898 roku na krakowskich Plantach padają strzały: oto Jan w przypływie niekontrolowanej zazdrości strzela do dopiero co poślubionej Marii, raniąc ją w oba ramiona. Na pamiątkę owej dramatycznej nocy, pisarka jedną z wyciągniętych kul przypnie do zegarka jako brelok. Dwa lata później para jest już w separacji.

W 1901 roku Maria nawiązuje współpracę z redagowanym przez Zenona Przesmyskiego czasopismem „Chimera”. Publikuje tam swą lirykę i prozę, a także tłumaczenia i recenzje utworów Conrada czy Żeromskiego. Podpisuje się pseudonimem Piotr Włast, nawiązującym do sylwetki legendarnego protoplasty rodu jej matki. W 1902 roku powstaje powieść „Biesy” – swoista spowiedź Marii z wyobcowania i napiętnowania, relacja z pobytu w „więzieniu z odwróconych pleców” społeczeństwa, wobec którego Maria, paradoksalnie, przejawia zarówno kompleks wyższości, jak i niższości. Pisarka, zmęczona Warszawą, dużo podróżuje – odwiedza Paryż, Berlin, Kolonię, Brukselę. Zwłaszcza w czasie pobytu we Francji ekscentryzm Marii budzi tak u Przesmyskiego, jak i u rodziny pisarki obawy o jej stan psychiczny. Sama Maria pisze do matki uspakajające listy; jednocześnie coraz bardziej zaczyna ulegać tajemniczej transformacji. Fascynuje się historią macierzyńskiego rodu, a przede wszystkim postacią Piotra Własta.

Był on bohaterem łacińskiego poematu pt. „Carmen Mauri” o tragicznych losach możnowładcy śląskiego z rodu Łabędziów – idealnym rycerzem i jednocześnie pokutnikiem, cierpiącym w imię ocalenia wartości moralnych. Włast reprezentuje dla Marii swoisty fatalizm dziedziczności, który przez wieki i pokolenia rodu jej matki, dosięgnął wreszcie i Marii, przypieczętowując jej los („Ten ród we mnie dochodził do najzwięźlejszej formuły, do najcharakterystyczniejszej krystalizacji typu, do ścisłości i skrótu symbolu”; „Biesy”)

Wkrótce Maria wyrywa sobie zęby, przez co uzyskuje nowy kształt twarzy. W czerwcu 1907 roku, podróżując z matką do sanatorium nad morzem, zatrzymuje się w poznańskim hotelu – tej nocy następuje przełom. Pisarka ścina włosy, pali suknie, a następnie ogłasza światu swe nowe imię: Piotr Włast. Środowiska literackie, ale także i najbliższa rodzina, uznają ten akt za symptom choroby psychicznej. Diagnoza wydaje się Piotrowi absurdalna, wszak jeszcze w „Forpocztach” pisał, że opozycja między „chorymi” i „zdrowymi” istniała „wskutek rozdźwięku między rozwiniętą jednostką a barbarzyńskim społeczeństwem”.

Kolejne 32 lata, aż do śmierci, Piotr spędza na przemian w zakładach psychiatrycznych i rodzinnym dworze, zepchnięty na margines, uznany za dewianta; z „domów zdrowia” pisze do matki rozpaczliwe listy, w których próbuje przekonywać, że nie jest szalony: „Mój niedorozwój płciowy nie jest powodem dręczenia mego ducha, który jest zdrowy i potrzebuje pola działania. Niewiadomość nie jest obłędem”; „Przecie waryatem nigdy nie będę – choćbyście spiętrzyli nade mną cały stos «dowodów» najautentyczniejszych.” (17 VI 1909). Po wybuchu wojny zostaje przewieziony do rodzinnego Grabowa, gdzie co prawda czuje się bardziej swobodnie, jednak spotyka się z rezerwą ze strony rodziny. Zaczyna pisać „Xięgę poezji idyllicznej”, która dokumentuje jego powolny regres i do dziś istnieje jedynie w formie rękopisu.

W swych ostatnich listach do siostry podpisuje się „Maria”, czasem też używa żeńskiej formy gramatycznej. Umiera w 1949 roku w domu dla obłąkanych w Izabelinie pod Warszawą, ironicznie – w Dzień Kobiet.

Kim tak naprawdę była Maria Komornicka? Skąd wziął się Piotr Odmieniec? Czy był, jak wówczas sądzono, owocem zaburzeń psychicznych? Wcieleniem w życie buntowniczej, młodopolskiej wizji? Naturalnym następstwem transgenderyzmu pisarki? W pierwszej połowie XX wieku nie istniało w ogóle pojęcie transgenderyzmu: psychicznej identyfikacji osobnika z płcią biologicznie odmienną. Termin wprowadziła dopiero w latach 70. amerykańska aktywistka Virginia Prince. Dziś ciężko osądzić, czy Maria naprawdę czuła się mężczyzną, czy też poprzez swą transformację chciała po prostu zamanifestować bunt przeciw ograniczeniom narzucanym w owych czasach płci żeńskiej i stanąć na równi z innymi twórcami-mężczyznami; wśród utworów z „Forpoczt” znajdujemy „Odrodzenie”, opisujące ekstazę kobiety, która wieczorem znalazła się sama na ulicy. Tekst ten nosi rys autobiograficzny – w młodości Maria została nocą zatrzymana przez policję i, w związku z podejrzeniem o prostytucję, poddana upokarzającym oględzinom lekarskim. Podobne, patriarchalne ograniczenia Maria musiała znosić na studiach w Cambridge, gdzie kobietom zakazywano samodzielnie wychodzić wieczorami. W swej książce „Kobiety i duch inności”, w rozdziale poświęconym Komornickiej, Maria Janion przytacza zapiski literatki poświęcone płci żeńskiej: „Wszystkie nosimy fatalne piękno wygnania z warsztatów życia […]. Wszystkie cierpimy na brak doświadczenia”. Można wnioskować, że największym marzeniem Marii nie była tak naprawdę męskość, lecz androgynia:„tajemnicza solidarność płci rozmieszcza[jąca] w nowej przed naszym wzrokiem proporcji sumę energii wspólnej, wytwarzając nową harmonię”. („Z księgi mądrości tymczasowej”).

Według Janion, emancypacja Marii nie polegała na walce o prawa kobiet, ale na zerwaniu ze swą żeńską płciowością: „Był to duchowy akt tożsamości płciowej – bez dążenia do jakichkolwiek męskich korekcji fizycznych. «Operacja» zmiany płci przebiegła u niej w sferze języka przede wszystkim, języka również w sensie «znaków ubrania»”. Wpisywała się zatem zarówno w bunt modernistyczny, sprzeciwiający się utartym konwenansom m.in. poprzez ekstrawagancję w ubiorze, jak i w akt, który feministka Judith Butler ponad pół wieku później nazwie „niesubordynacją płciową”. Polega ona na przełamaniu przypisanej danej płci „performatywności”, oznaczającej odtwarzanie typowych, społecznie ukutych „kobiecych” bądź „męskich” praktyk. Niesubordynacja polega na odejściu od tych performatywnych aspektów płci – ubioru, głosu, wzorców zachowań, itd. To właśnie czynił Piotr Włast.

Jak pisze Janion, Maria stała się nie tylko mężczyzną, lecz mężczyzną-mizoginem („W najwytworniejszej dumnej kobiecie nawet – jest pewna uprzejmość stręczycielska, pewna pochopność służalcza, która niepokojąco rozświetla jej pochodzenie – niższe”. „Z księgi mądrości tymczasowej”). Dla Marii, boleśnie naznaczonej dyskryminacją, bycie kobietą – to właściwie nie istnienie. Jedyne zdjęcie Piotra Własta, uchwyconego w tle rodzinnej fotografii, Maria Janion komentuje: „Oto, co znaczy: uchwycić nieobecność”.

 Maria chciała przede wszystkim kształtować rzeczywistość – a to mogła uczynić jedynie będąc mężczyzną. Jednak nawet jako Piotr, Maria nadal czuje się wyobcowana. W wierszu pt. „Dziwny sen” pisze: „Za czym w dziecinnych podskokach wbiegłem na Wzgórze, / Gdzie żywe posągi i wódz ich, bóg-Patriarcha, / Potężnym czarem wzywały do szczęścia i chwały me serce (…) / …Gdy wtem któryś z orszaku stanął mi w poprzek drogi  – / I zrozumiałem po ich milczeniu, że dalej iść mi nie wolno”. Tęskni do tożsamości, która przyniesie jej wewnętrzną harmonię, pełnię człowieczeństwa. Chce, aby człowiek nie był postrzegany przez pryzmat płci, ale po prostu jako istota ludzka: „Radujmy się, Ludzie! radujmy! / Że jesteśmy i że LUDŹMI jesteśmy! (…) / (…) CZŁOWIEKIEM na obraz BOGA”.

Po dzień dzisiejszy Maria Komornicka vel Piotr Odmieniec Włast, fenomen warszawskiego życia intelektualnego z przełomu XIX i XX wieku, w dużej mierze pozostaje enigmą; ważne jednak, aby skandale obyczajowe wokół tej barwnej postaci nie przysłoniły jej niewątpliwego wkładu w literaturę polską: jej wstęp ze „Szkiców”, napisany w wieku zaledwie 18 lat, figuruje w licznych antologiach jako jeden z ważniejszych tekstów epoki, a poezja czyni ją jedną z inicjatorek dopiero co budzącego się w Polsce nurtu ekspresjonistycznego. Przede wszystkim jednak pisarka postulowała w swej twórczości sprzeciw wobec standaryzacji społecznej i obowiązujących konwenansów. Konwenansów, przez które Maria/Piotr – a z pewnością i wiele innych współczesnych jej/mu indywidualistek – czuło się dyskryminowanych i wyobcowanych. W tym sensie wymiar biografii Komornickiej pozostaje ponadczasowy.

Justyna Kowalska

* Absolwentka filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim, jedna z inicjatorek bydgoskiej Nieformalnej Grupy Inicjatywnej, zajmującej się promowaniem praw kobiet i innych grup narażonych na dyskryminację.

BIBLIOGRAFIA:

Maria Janion. Kobiety i duch inności. Sic!, Warszawa 2006.

Listy/ Maria Komornicka. Zebr. i oprac. Edward Boniecki. Warszawa : Muzeum Historyczne m.st. Warszawy, 2011.

Maria Komornicka. Utwory poetyckie prozą i wierszem. Oprac. Maria Podraza-Kwiatkowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1996.

Edward Boniecki. Modernistyczny dramat ciała. Warszawa 1998.

Nadmiar życia. Maria Komornicka (1995) Reż. Aleksandra Czarnecka, Dariusz Pawelec.

Maria Komornicka. Z księgi mądrości tymczasowej. Chimera tom nr. 7. Zeszyt 20/21. Maj – czerwiec 1904. Warszawa. Tekst udostępniony w wersji elektronicznej przez Univer of Toronto pod adresem: http://www.archive.org/stream/chimeraa07przeuoft/chimeraa07przeuoft_djvu.txt

Ilustracja: Zuzanny Janisiewicz

design & theme: www.bazingadesigns.com