Czy mężczyzna może być feministą?

Kim jest feminista? A może powinniśmy najpierw zapytać: czy ktoś taki w ogóle istnieje?

Piosenkarz i producent muzyczny, Pharell, autor m.in. niesławnej piosenki „Blurred Lines” sądzi, że nie. „Pytano mnie, czy jestem feministą” – powiedział reporterowi telewizji Britain’s Channel 4 News. „Myślę, że to niemożliwe, żebym był kimś takim”. Gdy poproszono go o wytłumaczenie, odpowiedział: „jestemmężczyzną”. Ale szybko wyjaśnił: „Wspieram feministki. Są niesprawiedliwości i nierówności, którymi trzeba się zająć”.

we-can-do-it

Lindy West z „Jezebel nie zgadza się z taką opinią. „Mam dobre wieści, Pharrel!” – pisze „Pomijając akademickie dyskusje o tym, czy ludzie przedstawiający się jako mężczyźni powinni identyfikować się jako feminiści albo sojusznicy feminizmu (ponieważ wydaje mi się, że nie o tym mówiłeś), ogólnie rzecz biorąc, to JEST możliwe! Problem rozwiązany! Mężczyźni mogą być feministami! A teraz DOŁĄCZ DO NASZEGO LEGIONU”.

Debata podsycana jest przez masakrę, która miała miejsce w ostatnim miesiącu w kalifornijskim Isla Vista zainspirowała twitterowy hasztag #NotAllMen (#NieWszyscyMężczyźni, przyp. tłum.) – to akcja mężczyzn aktywnych w mediach społecznościowych, której celem jest ideologiczne odseparowanie się od Elliota Rodgera, zabójcy, który sam przyznaje, że nienawiść do kobiet przynajmniej częściowo leżała u podstaw jego gniewu.

„Odpowiedzi z hasztagiem #NotAllMen nigdy nie odnoszą się do kogoś mówiącego o ogóle mężczyzn” – zatweetowała redaktorka naczelna „New InquiryAyesha A. Siddiqi. Następnie napisała: „odruchowy impuls by bronić „wszystkich mężczyzn”, gdy niektórzy z nich są krytykowani pokazuje, że ważniejsza jest dla nich identyfikacja z męską władzą niż współczucie dla kobiet.”

Z kolei #NotAllMen zainspirował inny hasztag. #YesAllWomen (#TakWszystkieKobiety przyp. tłum.) został ukuty, aby „zilustrować wszechobecność seksizmu w życiu kobiet”, tłumaczy Jessica Valenti z „Guardiana” nawiązując do wyróżniających się tweetów pisarek i myślicielek feministycznych.

Podobnie jak #NotAllMen, #YesAllWomen ma wielu krytyków i wiele krytyczek. Czwartego czerwca felietonistka „Los Angeles TimesMeghan Daum, powiedziała, że korzystający z tego hasztagu żerują na historii, która nie należy do nich.

„Przynajmniej na razie, lekcja, jaką można wyciągnąć z wydarzeń na Isla Vista jest taka, że nie ma zbyt wiele do nauczenia się z tej tragedii ani nie było właściwie sposobu, żeby jej zapobiec” – napisała. „Jest to frustrujące, ale dla rodzin ofiar jeszcze bardziej frustrujące, rozwścieczające nawet, musi być oglądanie swojego prywatnego nieszczęścia wplątanego w powszechny protest kobiet, które – jakakolwiek krzywda nie spotkałaby ich ze strony mężczyzn – nie zostały jednak przez żadnego zamordowane”.

Debata wokół męskiego feminizmu nie zaczęła się wraz z tragedią w Isla Vista. W felietonie o byłym profesorze gender studies z Pasadena City College, Hugo Schwyzerze, niegdyś uważanym za najgłośniejszego feministę Ameryki, Ally Fogg zauważa: „jestem pewien, że feminizm poradzi sobie beze mnie i będzie dzięki temu jeszcze silniejszy”. To samo można powiedzieć o Schwyzerze, „postaci głęboko dzielącej feminizm”, jak pisze. Wini „skomplikowaną osobistą historię”, która została ujawniona w serii niezręcznych wyznań Schwyzera, tweetowanej w sierpniu i wrześniu 2013 roku.

„Chciałem być TYM feministą,” napisał Schwyzer. „To była część mojej gry”. Przyznał się do sypiania ze studentkami i zdradzania żony, a co więcej – do tego, że w czasie kiedy opublikował artykuł w „The Atlantic”, w którym krytykował związki między partnerami o dużej różnicy wieku, sam sypiał z dwudziestotrzylatką.

Krótko przed swoim wyznaniem w mediach społecznościowych Schwyzer udzielił wywiadu Kat Soeffel z „The Cut” – „Spójrz na mnie. Kto by chciał mną być?” – powiedział jej. „: Jeśli spojrzeć na mężczyzn piszących o feminizmie, widać, że ważą słowawzorowali się na kobietach wokół nich”.

„Miałem dostatecznie dużo styczności ze Schwyzerem, żeby wiedzieć, ze ma dosyć ironiczne poczucie humoru”, zanotował Fogg w swoim felietonie. „Podejrzewam więc, że użył trochę ironicznej samokrytyki, ale w każdym razie przedstawia kluczowy problem, przed którym staje każdy znany i zadeklarowany feminista.”

To stanowisko znajduje poparcie również wśród kobietW poście dla „Medium” Sarah Ali obnaża to, co nazywa „mitem feministy”. Postuluje, że męski feminizm potrzebuje ciągłych korekt i przewodnictwa kobiet. Feminista „polega na pracy kobiet tak samo jak niefeministapisze. „czy jest większa filozoficzna różnica między poleganiem na kobietach w pracach domowych a wytykaniem niesprawiedliwości? W obu przypadkach biologiczni mężczyźni wykorzystują pracę kobiet do robienia rzeczy, które, tak naprawdę, powinni wykonywać sami”. I dlatego, według Alimęski feminizm jest sprytnie zamaskowanym rozszerzeniem patriarchatu.

Meghan Murphy z „XOJane” proponuje nieco subtelniejszą perspektywę. „Feminizm jest dla każdego” napisała w sierpniu. Zastanawiam się jednak „ [dlaczego] drażnią mnie ci, którzy przedstawiają się jako dobrzy faceci lub feminiści?”. Murphy wyjaśnia, że niektórzy mężczyźni używają tej etykietki „jako sposobu na pozyskanie zaufania lub uniknięcia odpowiedzialności” – w praktyce jednak okazują się działać sprzecznie z deklarowanymi poglądami.„Chcę mężczyzn w tym ruchu i oni w nim są. Widzę takich, którzy nad sobą pracują, zmieniają swoje zachowanie w życiu prywatnym i publicznym, żeby wspierać kobiety – oni jednak ani się z tym nie obnoszą, nie oczekują, że wszystkie to zauważymy. Po prostu to robią.”

Nie tylko Murphy kwestionuje motywy niektórych z zadeklarowanych feministów. Nawet sami zainteresowani zauważają, że ta etykietka bywa problematyczna. „To prawda, że feminiści, nie wykluczając mnie, mają się czasem za dzielnych sojuszników, bezinteresownie ratujących kobiety wstawiając się za nimi”, tłumaczy Noah Berlatsky z „The Atlantic”, który rozpisywał się szeroko na temat seksizmu w kulturze popularnej. „Ale marzenia o mężczyznach ratujących kobiety to zwyczajnie kolejna forma mizoginii – co, szczególnie w tym przypadku, okazuje się krokiem w tył. Mizoginia więzi każdego. Kiedy nazywam się feministą, nie robię tego z myślą o ratowaniu kobiet. Robię to bo, moim zdaniem, dla mężczyzn ważne jest zauważenie, że oni sami nie będą wolni dopóty, dopóki wolne nie będą kobiety”.

Tłumaczenie: Paweł Wesołowski
Korekta: Barbara Górecka

design & theme: www.bazingadesigns.com