Stompor: Czerwona Brygada przeciwko kulturze gwałtu

Grzegorz Stompor

Pierwszy premier niepodległych Indii, Jawaharlal Nehru, rzekł niegdyś, iż można poznać stan danego społeczeństwa po tym, jaki jest weń status kobiet. W państwie, które wydało na świat osoby tak zasłużone dla walki z przemocą, jak Gandhi czy Nehru właśnie, sytuacja nie wygląda obecnie najlepiej. Wydaje się wręcz, że można to uznać za eufemizm.

Red Brigades Meet The Heroes Fighting Sexual Assault In India ਦੋਸਤੋ ਇਹ ਸਾਰੀਆਂ ਕੁੜੀਆਂ ਨਾਲ ਰੇਪ ਹੋ ਚੁਕਾ ਹੈ ਪਰ ਇਹਨਾਂ ਨੇ ਹਾਰ ਨਈ ਮੰਨੀ, ਇਹ ਆਪਣੇ ਲਈ ਵੀ ਲੜ ਰਹੀਆਂ ਹਨ ਅਤੇ ਉਹਨਾਂ ਲਈ ਵੀ ਲੜ ਰਹੀਆਂ ਹਨ ਜੋ ਬਲਾਤਕਾਰ ਦਾ ਸ਼ਿਕਾਰ ਹਨ ।

Posted by Daas Harjit Singh on 24 sierpnia 2015

Indie, choć podlegają ciągłym zmianom, to nadal tradycyjne, kastowe społeczeństwo, w którym kobiety – mimo równości płci wpisanej w indyjską konstytucję – wciąż doświadczają dyskryminacji, od dzieciństwa do starości. Dyskryminacja ta polega chociażby na uzależnieniu ekonomicznym od mężczyzn, gdyż kobiety postrzegane są jako niezdolne do zarabiania na siebie. Narodziny dziewczynki często nie są więc celebrowane jako dar boży, lecz roztrząsane jako utrapienie. Wiele dziewczynek nie jest posyłanych do szkoły, gdyż uznaje się, że będą bardziej przydatne w gospodarstwie domowym – tak, jak miało to miejsce przez wieki. Do tego dochodzi jeszcze obsesyjna dbałość rodziny o zachowanie dziewictwa przez córkę, co również potęguje niechęć do edukowania dziewczynek, a w konsekwencji prowadzi do ograniczenia ich emancypacji. Indie przodują również w niechlubnym rankingu nastoletnich i aranżowanych małżeństw, co jest okrutnym przejawem całkowitego ignorowania woli i uczuć kobiet.

Tak jak w większości zakątków globu, opresja zaczyna się od braku edukacji i sztywnego przywiązania do tradycji. Niewyedukowanego człowieka żyjącego w społeczności, która ponad wszystko ceni przywiązanie do nierzadko opresyjnej tradycji, łatwiej zmanipulować, łatwiej owinąć wokół palca. Łatwiej wmówić takiej osobie, że nasze czyny mają na celu jej dobro. W Indiach, gdzie poziom analfabetyzmu wśród kobiet wynosi ok. 46%, i w wielu społeczeństwach tradycyjnych, występuje podatny grunt na wszelkie formy przemocy, motywowanej chęcią dominacji i władzy mężczyzny nad kobietą i dzieckiem, silniejszego fizycznie nad słabszym fizycznie, oraz uzasadnianej nadrzędnością tysiącletnich zwyczajów. W takich sytuacjach, gdy mężczyzna nie potrafi przemówić kobiecie do rozsądku (bo przecież kobiety takie nierozsądne – jak twierdzi wielu mężczyzn, nawet i tu, w Polsce), gdy brakuje mu słów, argumentów, gdy czuje, że jego władza została podkopana, poddana w wątpliwość, zawsze ma jeszcze w zanadrzu argument pięści, dominacji, przemocy.

W ostatnich latach opinią publiczną w Indiach i na świecie wstrząsały doniesienia o brutalnych gwałtach na miejscowych kobietach i na kobietach podróżujących po Indiach (pisaliśmy o tym również w Codzienniku). Docierają do nas informacje o gwałtach i aktach molestowania seksualnego wobec kobiet starszych, młodszych, nastoletnich, a nawet, co przerażające do szpiku kości, dotykających pięcioletnie dziewczynki. Gwałtach dokonywanych przez policjantów (tu na dziesięciolatce). Gwałtach tuszowanych, zamiatanych pod dywan, powodujących gorączkowe próby powstrzymania ofiar przez członków ich rodzin, gdyż rozpowszechnienie takiej informacji splamiłoby honor rodu, wystawiło na potępienie opętanych tradycją współziomków. Skala problemu jest prawdopodobnie znacznie większa niż podawana w oficjalnych statystykach. A te mówią, że co 20 minut jakaś kobieta pada ofiarą gwałtu (wg. The Guardian, ponad 24 tysiące przypadków gwałtów zgłoszonych w 2012 r., z czego 98% zostało popełnionych przez osoby bliskie ofierze).

Czy indyjskie patriarchalne społeczeństwo długo jeszcze pozostanie niebezpieczne dla kobiet? Czy musi minąć jeszcze dużo czasu, zanim skruszeje ta skostniała struktura? Być może przyjdzie nam jeszcze poczekać, jednakże za rogiem czai się ruch, który powoli, jednym kopem z półobrotu za drugim, wybija cegłę za cegłą z muru milczenia i przyzwolenia na przemoc seksualną.

Red Brigade (Czerwona Brygada), bo o tej grupie mowa, to grupa nastolatek skrzykniętych przez nauczycielkę, Ushę Vishwakarmę, do walki z gwałcicielami. Wiele członkiń grupy również padło ofiarą gwałtu i po latach braku wsparcia i nadziei na zmiany postanowiły stanąć w szranki ze społeczeństwem zdominowanym przez bezkarnych mężczyzn. Jak widzimy na załączonym filmie, dziewczyny oferują swoją pomoc ofiarom przemocy seksualnej, pomagają im w przezwyciężeniu traumy, pomagają w nauce, oferują wsparcie rodzinie, namawiają do konsultacji z lekarką_rzem. Jako osoby, które znalazły się kiedyś w takiej sytuacji, same wiedzą najlepiej, czego ofiara gwałtu potrzebuje, choć same takiego wsparcia nie doświadczyły.

Nieco wbrew założeniom pokojowego protestu, które wyłożył jeszcze przed drugą wojną światową Gandhi, dziewczyny nie tylko poznają w praktyce sztukę samoobrony. Potrafią również zjawić się pod domem sprawcy i wykrzyczeć swoje zarzuty wobec naocznych świadków. Namawiają członków rodziny sprawcy do potępienia czynu popełnionego przez bliską im osobę. Wreszcie, gdy powyższe nie skutkuje, potrafią w kilkanaście osób zaczaić się na sprawcę przemocy seksualnej, zawstydzić go w miejscu publicznym, wymierzyć policzek, albo sprać delikwenta sandałami. Według doniesień The Telegraph, niektórzy rodzice sprawców dziękują Czerwonej Brygadzie za uświadomienie im problemu.

W tym krótkim filmie możemy zaobserwować dwie strony indyjskiego społeczeństwa: mężczyźni w jadłodajni niecierpliwiący się, że nastolatki obsługiwane są przed nimi – bo przecież władza należy do nich, w domu i na ulicy, zdegenerowani policjanci kilkakrotnie gwałcący dziesięciolatkę, członkowie rodziny molestujący młode dziewczyny, faceci utrzymujący, że kobieta sama sobie winna, gdyż chodzi do kina o 1 w nocy z chłopakiem, a nie z członkiem rodziny! Z drugiej strony również iskierka nadziei: mężczyzna na motocyklu, który podpisał petycję w sprawie bezwzględnego karania sprawców, krzyczący, że pokojowe marsze ze świecami nic nie zmienią – trzeba zacząć wymierzać ostre kary, aby odstraszyć potencjalnych sprawców (co akurat zwykle, niestety, nie przynosi pożądanych skutków, jeśli w parze nie idą wysiłki w kierunku uświadomienia i uwrażliwienia społeczeństwa w tym temacie); inni mężczyźni podpisujący petycję i biorący udział w proteście pod siedzibą władz stanowych; no i oczywiście bohaterki filmu – dziewczyny z Red Brigade, pokazujące, że frustracja ma swoje granice, że konieczne jest działanie, że samo się nie zrobi, a społeczeństwo samo nie zmądrzeje. Że czasem należy wymierzyć policzek albo nawet kopa, żeby sprawiedliwości stało się zadość.

Jaki morał dla nas? Mając jeszcze świeżo w pamięci sprawę gwałtu na tłumaczce z Elbląga, która z ofiary przeistoczyła się, wedle werdyktów poszczególnych instytucji, we współwinną czynu, pamiętając bezmyślną wypowiedź burmistrza warszawskiego Ursynowa w reakcji na gwałt w Lesie Kabackim, zalecającą biegaczkom powstrzymanie się od uprawiania sportu w lesie w godzinach wieczornych, przerzucając setki artykułów na temat przemocy seksualnej, jak choćby ten: link  i czytając komentarze typu: zdzira, wywłoka, skoro się tak ubrała, to teraz ma, na pewno ona go uwiodła, a teraz go oskarża, itp., można by wręcz pokusić się o stwierdzenie, że świadomość szkodliwości czynu i rozmiaru traumy wywołanej przez gwałt jest w naszym społeczeństwie podobna do tej w Indiach. Możemy co prawda cieszyć się tym, że w Polsce odnotowuje się coraz mniejszą liczbę gwałtów, jednakże problem nie zniknie, dopóki mężczyźni nie zrozumieją, że potępienie przemocy seksualnej to również ich obowiązek, że to nie wymysł „wyolbrzymiających wszystko” feministek, ale coś, na czym powinno zależeć ojcom, braciom, mężom i synom. Skoro drogie ci jest zdrowie i życie najbliższych kobiet, włącz się w uświadamianie swoich kumpli, zacznij od reagowania na durne kawały o gwałtach, na seksistowski, umniejszający rolę kobiety język. A przede wszystkim powstrzymaj swoje żądze (seksualne i dominacji), jeśli słyszysz „NIE”. Nie dotykaj, nie molestuj, nie gwałć. Inaczej któregoś dnia być może będziesz musiał stanąć twarzą w twarz z nieustraszoną Czerwoną Brygadą.

design & theme: www.bazingadesigns.com