Codziennik Feministyczny: Trybunał o wybiórczym sumieniu

O tym, że żyjemy w państwie nieprzyjaznym kobietom wiadomo od dawna. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie tzw. klauzuli sumienia tylko tę wiedzę ugruntował. Od dawna obserwujemy skłonności do ograniczenia wolnej woli kobiet w Polsce. Skłonności te są najczęściej argumentowane przyjęciem nadrzędności zarodka nad wolną wolą kobiety, która jako związana z jej własnym dobrostanem, z poczuciem jej własnej godności jest z gruntu egoistyczna, jak twierdzą przeciwnicy aborcji. Z kolei według zwolenników dostępności aborcji (do których redakcja Codziennika oczywiście się zalicza), fakt korzystania z immanentnej wolności wyboru, nieograniczającej prawa do wolności innej osoby (przypominam tu, że zygota nie jest osobą – polecam chociażby publikację „Od zygoty do osoby” Joanny Różyńskiej, która obala koncepcję potencjalności), nie może być podporządkowywany widzimisię lekarza.12071543_1671052943112860_1184083251_n

Minimalistyczna Satyra Ahmeda Goldsteina

Warto więc tu zauważyć, że wydając takie, a nie inne orzeczenie, Trybunał de facto przyznał, że ważniejsze jest sumienie i wolna wola (a często, w przypadku braku przeciwwskazań medycznych – egoizm) lekarza, od sumienia i wolnej woli kobiety. Skoro lekarz może podjąć arbitralną decyzję o odmowie świadczenia usługi medycznej kobiecie i nie udzielić jej informacji o tym, gdzie mogłaby poszukiwać placówki, która zabieg przerwania ciąży wykona, natomiast kobieta nie może podjąć arbitralnej decyzji o usunięciu płodu w dowolnie wybranej placówce, to widzimy, że wahadło zostało wychylone skrajnie w stronę funkcjonariuszy sankcjonowanych przez państwo, kierujących się rzekomo spokojem własnego sumienia.

Co więcej, nie dość, że państwo nie oferuje pacjentkom należytej ochrony, to jeszcze łamie ich prawa. Według dr Elżbiety Korolczuk, socjolożki i kulturoznawczyni, „Orzeczenie Trybunału to skandal przede wszystkim dlatego, że prawo powinno chronić osobę potencjalnie słabszą a nie stać po stronie silniejszego. W relacji pacjentka-lekarz to lekarz ma większą władzę, a decyzja Trybunału poszerza zakres tej władzy, zamiast chronić pacjentki i pacjentów. Już dziś prawa kobiet są nagminnie łamane, szczególnie gdy chodzi o prawo do legalnej aborcji czy badań prenatalnych. Uznając, że lekarz, który z powodu klauzuli sumienia sam nie chce wykonać danego zabiegu, więc może po prostu zostawić pacjentkę na lodzie, Trybunał w praktyce sankcjonuje łamanie praw pacjentek. W ten sposób daje się lekarzom prawo do decydowania nie tylko we własnym imieniu, ale też w imieniu osób, które mają leczyć”.

W podobnym tonie wypowiada się Wanda Nowicka, wicemarszałkini Sejmu RP: „Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego uważam za szkodliwe dla kobiet. Granica pomiędzy prawami lekarza i prawami pacjentki jest wyjątkowo cienka, a w tej sytuacji prawa do świadczeń zostały zachwiane, gdyż Trybunał przyznał gros praw lekarzowi. Zdesperowane kobiety, które chcą przerwać niechcianą ciąże, usunąć uszkodzony płód, czy zmagające się z własną chorobą i tym samym niemogące donosić ciąży, będą miały dodatkową trudność w uzyskaniu świadczeń, co jeszcze pogorszy ich dramatyczną sytuację”.

Trybunał, a tym samym państwo, rozszerza również przestrzeń swoistej schizofrenii, czyniąc wykonywanie zabiegów aborcji – nawet tych dopuszczonych prawem – coraz trudniejszym, rezygnując jednocześnie ze sprawowania jakiejkolwiek kontroli nad szarą strefą. Przypomina to nieco system dezinformacji panujący w wielu dyktaturach świata, od których polskie rządy zdecydowanie się odżegnują: oficjalne statystyki milczą na temat przestępstw, wiadomo jednak, że podziemie istnieje i ma się dobrze. Wypychanie kobiet chcących przerwać ciążę do tej nieregulowanej strefy, nierzadko kończy się dla nich tragicznie, natomiast nawet jeśli cały zabieg przebiegł bezproblemowo, to musiało dojść do znaczącego uszczuplenia zawartości portfela pacjentki. Państwo przymyka oczy. Trybunał nie widzi w tym nic złego. Konstytucja jedno, praktyka drugie.

Potwierdzenie przez Trybunał Konstytucyjny słuszności stosowania koncepcji klauzuli sumienia przez wykonawców zawodu zaufania publicznego spowoduje jedynie erozję tegoż zaufania ze strony podatniczek. Od 1993 roku kolejne rządy pozostają głuche i ślepe na nawoływania ekspertek i ekspertów, na głosy płynące ze społeczeństwa – w imię zachowania rzekomego status quo. Tu kryje się podstawowy błąd logiczny ze strony państwa: nie może być mowy o status quo w sytuacji, gdy dana ustawa została narzucona wbrew woli społeczeństwa, pod naciskiem hierarchów kościelnych i przy narastającej hałaśliwości lobby odwołującego się w swej nazwie do wybiórczego i tym samym równie nielogicznego postulatu ochrony życia. Zachowanie status quo oznaczałoby konieczność przyznania racji nomenklaturze i prawu obowiązującemu w PRL, w którym – jeśli ktoś nie pamięta – aborcja była powszechnie dostępna.

Koncepcja klauzuli sumienia z jednej strony odwołuje się do pojęć wyższych, jednakże przy bardziej wnikliwym spojrzeniu unaocznia nam swój cynizm, biorący się właśnie ze swej wybiórczości, z rzeczywistego działania wbrew pacjentkom, ich sumieniu i woli, przy błogosławieństwie (sic!) rządzących – bo któż inny, jeśli nie były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PO został w omawianej sprawie przedstawicielem Naczelnej Rady Lekarskiej? Czyż nie jest to przypadkiem ten pan, który twierdzi, że prawo urojone stoi nad prawem stanowionym przez państwo? Czyż nie jest to jeden z tych panów (obok innego pana, który przez lata nie miał problemów z sumieniem, dokonując aborcji), który swoimi działaniami zainspirował powstanie deklaracji lekarzy złożonej na Jasnej Górze, zawierającej jawnie sprzeczne z przedmiotem ich studiów postanowienia?

Dzięki tej decyzji, państwo zyskało kolejny oręż w zideologizowanej walce ze świadomymi decyzjami świadomych swoich praw (a raczej, ich braku) obywatelek. Dzięki uznaniu konstytucyjności klauzuli sumienia wybrukowano drogę do absurdalnego rozszerzania tej koncepcji na inne aspekty życia społecznego i zdrowotnego. Być może już niedługo będzie można powołać się na klauzulę sumienia nie tylko przy sprzedaży środków antykoncepcyjnych, lecz również podpasek i tamponów, płynu do higieny intymnej, lakieru do paznokci i butów na obcasach.

Wyrok Trybunału kolejny raz zawęża pole wolności polskich kobiet – nikt z potencjalnych kandydatów na posłów i posłanki nie bierze pod uwagę prostego domniemania, że spora część imigrantów_ek nie opuściła Polski jedynie z powodów zarobkowych. Zdecydowali_ły się oni_one na porzucenie duchoty, anachroniczności i płytkości ideologii drążących niczym uparty kornik polską myśl społeczno-polityczną, na rzecz uzyskania za granicą większej sprawczości i autonomii swoich działań, a co za tym idzie, większego poczucia godności osobistej wynikającego z ochrony ich – już ukształtowanego – życia. Właściwym podsumowaniem pogarszającej się sytuacji polskich kobiet na polu ich zdrowia i praw, jest wypowiedź prof. Moniki Płatek, prawniczki: „Kobiety nie mają autonomii i szans na respektowanie swojego prawa do życia, zdrowia i decydowania o sobie w kraju, w którym ciąża zagraża śmiercią i utratą zdrowia, w którym lekarzom gwarantuje się przyzwolenie i bezkarność za brak leczenia, działania i pomocy, gdy oportunizm, brak wiedzy i lekceważenie można zasłonić i nazwać lekarską klauzulą sumienia”.

design & theme: www.bazingadesigns.com