Codziennik Feministyczny: Bo kobiet w KOR nie było

Przeglądamy wydarzenia z ostatnich dni i natrafiamy na zdjęcia z konferencji pod tytułem „Komitet Obrony Robotników – 40 lat minęło…”, która odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim. Lista zaproszonych gości to: Ludwik Dorn, Adam Michnik, Leszek Moczulski, Andrzej Wielowieyski, Andrzej Friszke, Jan Skórzyński i Kazimierz Wóycicki.

14324445_1117478675013643_6560780983272255122_ofot. ze strony 40 lat Komitetu Obrony Robotników

Skład panelu sugerowałby, że Komitet Obrony Robotników tworzony był wyłącznie przez mężczyzn. Co więcej, takie zestawienie wskazuje również na to, że kobiety nie są traktowane jako równe partnerki do dyskusji o historii i osiągnięciach tego, bądź co bądź, zacnego ruchu społecznego. Patronujący spotkaniu Wicemarszałek Senatu, Bogdan Borusewicz, nie uznał za stosowne włączyć do debaty jakichkolwiek przedstawicielek opozycji, umacniając tym samym płynący od wielu lat przekaz, że kobiety w opozycji zajmowały się sprawami błahymi, stanowiły obrzeże tego ruchu, natomiast „prawdziwą politykę” robili mężczyźni. Tacy z krwi i kości. Z „jajami”.

Pragniemy przypomnieć, że już wśród pierwszych 14 sygnatariuszy_ek KOR-u obecna była kobieta – Aniela Steinsbergowa. Wkrótce do Komitetu dołączyły lub z nim ściśle współpracowały: Halina Mikołajska, Anna Kowalska, Helena Łuczywo, Grażyna Kuroń, Anna Rudzińska, Zofia Romaszewska, Ludwika Wujec, Joanna Szczęsna, Krystyna Starczewska, Bogusława Blajfer, Barbara Toruńczyk oraz wiele innych kobiet, bez których działalność KOR-u nie byłaby możliwa.

Przypominamy również, że kobiety opozycji nie zajmowały się parzeniem herbaty dla mężczyzn. Otóż, między innymi, zdobywały one materiały poligraficzne i zajmowały się przechowywaniem powielaczy. Organizowały przestrzeń, w której członkinie i członkowie ruchów antytotalitarnych mogły_li redagować gazety i przeprowadzać zebrania. Poszukiwały mieszkań-skrytek, w których ukrywali się następnie przywódcy podziemnej Solidarności. Transportowały i rozpowszechniały bibułę. Rozwoziły pomoc materialną i informacje o możliwej do uzyskania pomocy prawnej poszkodowanym robotnicom i robotnikom Radomia, Ursusa, Płocka i wielu innych miast. Wreszcie, stworzyły praktycznie od zera i redagowały podziemne gazety. Dzięki swoim kontaktom, sprytowi, aktywności i talentom organizacyjnym podtrzymywały działanie opozycyjnej machiny. Prelegenci powinni o tym dobrze pamiętać, skoro pamiętamy o tym my – osoby urodzone u schyłku PRL-u lub po jego upadku.

Kiedy wreszcie mężczyźni przestaną wymazywać kobiety z dyskursu historycznego i społecznego? Kobiety w opozycji nie były służącymi! Dzięki ich pracy, w równym stopniu wytężonej, co mężczyzn, obalono poprzedni ustój. A zanim do tego doszło, dzięki ich pracy wiele osób – poszkodowanych i represjonowanych przez władze – mogło poczuć się godnie.

Jakoś znalazło się na tej konferencji miejsce dla Leszka Moczulskiego – niegdyś ostrego przeciwnika KOR-u – a zabrakło chociażby dla jednej z żyjących członkiń tego ruchu. Czysta ludzka przyzwoitość dyktowałaby zaproszenie na konferencję – w roli panelistek – kobiet aktywnych w zarówno korowskiej, jak i szerokiej opozycji. Przyzwoitości tej u zapatrzonych w siebie działaczy znów po prostu zabrakło. Podobnie jak przy Okrągłym Stole.

Kamila Kuryło

design & theme: www.bazingadesigns.com