Cocorosie: Odrodzenie radykalnego feminizmu w muzyce

1111

Dazed, 11 lipca, Steph Kretowicz

Urodzone na Hawajach, siostry z zespołu CocoRosie rozmawiają na temat tożsamości płciowej oraz o dyskryminacji kobiet

Feminizm Bianci trwa. Połówka siostrzanego duetu folkowego CocoRosie, Nowojorska performerka i artystka wizualna rozważa na temat dyskursu o odradzaniu się radykalnego feminizmu w muzyce. Nie powinien on nikogo dziwić. Casady kwestionowała i dekonstruowała opresyjną heteronormatywność i patriarchat na długo przed wydaniem tegorocznego albumu Tales of the GrassWidow.

Na czterech albumach przez ponad 10 lat bawiła się tematem tożsamości płciowej i uniwersalnej duchowości. Od wyraźnego sprzeciwu wobec instytucjonalnego seksizmu m.in. w piosence Armagedon z płyty Noah’s Ark („I Jezus rzekł, teraz weź jej rękę i unieś bękarta nierządnicy”) po eksperymentalny drag performens na żywo, CocoRosie mówią wprost o tym co dla nich jest ważne. Ale dopiero w tym roku w utworach Child Bride, czy opisie kobiety wzgardzonej w Harmless Monster („można rozpoznać mnie, wypowiedzieć moją bezimienność”) użyły bolesnej pierwszoosobowej narracji. Tutaj ich przesłanie wyraźnie rozbrzmiewa.

„Mamy piosenkę pt. ‘Bóg ma głos, ona przemawia przeze mnie’ i nie mam poczucia, jakoby ktoś zwrócił na nią szczególną uwagę”, powiedziała nam przez telefon Casady podczas swojej trasy w Basel (Szwajcaria). Ten utwór został wydany jako singiel w 2008 roku i przez swoje znaczenie łatwo rozmył się wśród lekkości kryształowych kształtów, delfinów i aniołów, to właśnie tu osadza się prawda CocoRosie.

Ponowne zjednoczenie się z ziemią i odrzucanie nieskończonych warstw patriarchalnych uwarunkowań to tematy, z którymi mierzy się Bianca. Tales Of GrassWidow to oskarżenie kapitalizmu, który niszczy środowisko i tworzy zmaskulinizowany obraz boga. Religia na pewno jest kwestią sporną, zwłaszcza w kontekście nowego zglobalizowanego feminizmu, który skupia się na wrażliwości kulturowej. Bianca cytuje słowa swojej koleżanki performerki  Johanny Constatntine „Nie musisz wiedzieć co jest dobre, żeby wiedzieć co jest złe.”

Dazed Digital: Na Twiterze śledzisz Starhawk, jaki jest Twój stosunek do ruchu Bogiń?

Bianka Casady: Pracuję nad tym. To nie jest łatwe zwizualizować sobie Boginię w trakcie jednej nocy. To jedna z istotnych kwestii, na których przez lata skupiałam się w mojej pracy. Próby wymazywania bardzo głęboko zakorzenionego męskiego wizerunku boga. Więc nie odniosę się osobiście do wizerunku Bogini, ale ostatnio zaczęłam wracać do podstaw i poczułam, że ziemia jest naszą twórczynią z silnym kobiecym pierwiastkiem Sprawstwa.

Czuję jakby moje życie zatoczyło koło i powróciłam do rzeczy, których uczyłam się jako dziecko, do bardziej autochtonicznych rodzajów religii, które naprawdę są skupione na ziemi, a nie na kulcie niebiańskiego boga. To jest punkt, w którym aktualnie się znajduję i ma to przełożenie na relacje feminizm a ekologia. Religie czczące obraz boga w niebie są moim zdaniem najbardziej uwsteczniające dla ludzi, dlatego poświęcam tym kwestiom tak dużo uwagi.

2222

DD: Przywodzi mi to na myśl koncepcje, że ludzie, których ziemie zostały zasiedlone utracili pierwotne połączenie z ziemią.

BC: Tak, to poważny problem. Doprowadził do sytuacji, w której ludzie nie czują się odpowiedzialni za to, jak oddziałują na ziemię. Bardziej skupiają się na życiu po śmierci, na czymś w rodzaju piekła, czy nieba. To sprawia, że przestają być odpowiedzialni za ziemię i nie są obecni tu i teraz.

Jeśli myślisz, że przynależysz lub wywodzisz się z innego miejsca, mniej dajesz z siebie otoczeniu, w którym jesteś obecnie. Gdy się nad tym zastanowić jest to niedorzeczne. Nie wiem jak te „książkowe religie” odniosły tak wielki sukces i jestem tym naprawdę zmęczona. Nie interesuje mnie nawet kwestia wolności religii, bo nie mam ochoty chodzić na palcach i wszystkiego szanować. Czuję się urażona i zaniepokojona przez każdą religię, która narzuca mi ideę boga mężczyzny. Uważam to za kompletnie niestosowne.

DD: Podejrzewam, że punkt ciężkości tego holistycznego spojrzenia na świat jest osadzony we współpracy. Jeśli pomyśleć o feminizmie jako ruchu filozoficznym, wiele kwestii oscyluje wokół różnic kulturowych. Sprzeciwiając się tym paradygmatom religijnym wiele kobiet może poczuć  się wyalienowanych.

BC: Na pewno jest to trudne. Wygląda na to, że feminizm jest zagrożony; ta potrzeba bycia uwrażliwioną na różnice kulturowe i na wyścig. Spotykałam ludzi, którzy wycofywali się ze swoich opinii, co do tego jak kobiety powinny być traktowane, właśnie przez wzgląd na poszanowanie różnic kulturowych i religijnych.

DD: Kolejną ważną kwestią, którą wciąż próbujesz rozwiązać jest „spektrum genderowe”, czyli trudność zdefiniowania czym jest „kobieta” przez co feminizm traci swoją wiarygodność. Ale nie można zaprzeczyć, że istnieje niesprawiedliwość oparta na genderowych dychotomiach i skupianie się na języku wydaje się mało produktywne.

BC: Cóż, język z pewnością obnaża wiele form dyskryminacji wymierzonej w kobiety. Zaczynam się denerwować, bo notorycznie poprawiam ludzi, gdy mówią „on” w odniesieniu do ‘rodzaju ludzkiego”. Im bardziej się w to zagłębić, tym bardziej zdajesz sobie sprawę, że jako kobieta zostałaś wykluczona i oczekuję się od ciebie wpasowania w męską wizję świata.

DD: Dopiero teraz dosadnie wyraziłaś swoje feministyczne poglądy na płycie. Czy myślisz, że wcześniej była w tym chęć ochrony siebie, która powstrzymywała cię od szczerości ? Może obawiałaś się, że kogoś urazisz ?

BC: Nie. Zdecydowanie byłam gotowa na to, aby kogoś obrazić. Ale sądzę, że jestem otwarta na zaprzeczenia, zmienność i wielorakość interpretacji próbując nie popadać w myślenie pragmatyczne. Zdecydowanie korzystam z tego przywileju jako artystka i jako człowiek – uważam je za narzędzia przeznaczone dla artystki/y.

DD: Czy wydarzyło się coś szczególnego, co doprowadziło cię do ponownych rozważań na temat feminizmu?

BC: Zastanawiałam się sama nad tą kwestią, ale nie jestem do końca pewna. Antony uruchomił grupę, którą nazywamy „Feminizmem Przyszłości” i na jednym z naszych pierwszych nieformalnych spotkań rozpoczęła się dyskusja o nazwie grupy. Było tam kilka starszych artystek, które chciały być jej częścią, ale nakłaniały nas do zmiany nazwy tak, aby zastąpić słowo feminizm innym. Zasugerowały nazwę „Future Femenal” i wtedy poczułam wewnętrzny ogień, który kazał mi bronić pojęcia Feminizm.

Nagle padłam ofiarą obrzydliwych zarzutów kojarzonych z feminizmem. Miałam swoje własne, dziwne poczucie zażenowania, któremu nie dałam wyrazu i gdy patrzyłam na tą starszą generację artystek moje zażenowanie ujrzało światło dzienne. Pomyślałam „Ok, od tego momentu już nie ma odwrotu”.

3333

DD: Wspominasz też o negatywnym stosunku ludzi do feminizmu, nie tylko wśród kobiet, ale również mężczyzn.

BC: Doświadczyłam takiego podejścia do feminizmu wśród wielu mężczyzn. Naprawdę, to taki punkt zapalny wśród mężczyzn, którzy uważają, że feminizm jest wymierzony przeciwko nim. To coś nad czym naprawdę chcę pracować poprzez budowanie języka, który nawet jeżeli w centrum stawia kobietę, to pozostawia też przestrzeń dla mężczyzny. Nie poprzez formowanie męskiej tożsamości, ale przez angażowanie mężczyzn w feministyczną rzeczywistość. Feminizm miałby być obiektem jednoczącym i holistycznym.

Na pewno jest to wyzwanie. To ważna kwestia dotycząca tego, jak ponownie zaangażować mężczyzn i sprawić, żeby w feminizmie byli użyteczni. nieprawdą jest, że kobiety mogą zrobić to same. Ten niedorzeczny pomysł mógłby wywołać wojnę.

DD: Sądzę, że mężczyźni mają się czego obawiać. Jeżeli posiadasz uprzywilejowaną pozycję – będziesz chciał ją utrzymać.

BC: Hmm. Myślę, że relacja kobieta – mężczyzna ma znacznie głębszy wymiar.

Tłumaczenie Anna Karnaś

Źródło tekstu

design & theme: www.bazingadesigns.com