Kaleta: Płeć szyta na miarę

Wszystko zaczyna się tuż po urodzeniu, kiedy dochodzi do wyboru pomiędzy różowym a błękitnym body dla niemowlaka. Ten symboliczny podział ma swoją kontynuację w modzie dla dorosłych. Zawartość sklepowych półek można podzielić na dwie grupy: wygodne, proste i… te dla kobiet.

borntoweardimonds

Z zazdrością przechodzę obok działu męskiego w sieciówkach, gdzie można kupić ubrania dla dorosłych, bo w dziale kobiecym o taką refleksje coraz trudniej. Infantylizacja i seksizm w kobiecych ciuchach postępuje.  Proste, skromne, luźne, niezobowiązujące ciuchy to domena męskiego działu. To tam głównie można znaleźć neutralne, nie przekazujące żadnego specjalnego podprogowego komunikatu ubrania dla zwykłego człowieka, który chce czuć się swobodnie. Błękity, granaty o różnej głębi koloru, odcienie szarości, kolor cegły i trawy, z miłego materiału, miękkiego i matowego, a co najważniejsze bez dodatku lycry, bez prześwitujących wstawek, kwiatowego wzoru, ozdobnego guziczka, jaskrawego kołnierzyka. Bez cytatu z pornosa na piersi, naszywki z biegnącym kotkiem.

T-shirty sięgające za pas, a nie do pępka; spodnie z prostymi nogawkami, a nie rurki, w których można zmieścić przedramię zamiast łydki – to męskie ciuchy. Można by powiedzieć – zwykłe ubrania użytkowe – takie, w których wygodnie żyje się na co dzień.

Gdyby kapitalizm nie był tak krańcowo patriarchalny, kobiety mogłyby mieć tyle samo swobody w noszeniu ubrań co mężczyźni. Tymczasem pozostaje nam kupować to, co jest, czyli to, co rzucą na półki sieciówki. A są to w porażającej większości ubrania dla nastolatek, dla bohaterek seriali o prawniczkach w wielkim mieście lub pracownic z serialu Mad Men. Ewentualnie dresy, do biegania pomiędzy jedną opcją a drugą.

Kobiety muszą się za kogoś przebrać, w kogoś wcielić, ubranie musi nadać im kontekst. Ich tożsamość musi zostać zagospodarowana, dlatego dział damski w sklepie z odzieżą to tabelka, w której trzeba się odnaleźć i zastosować do wskazówek. Waga, wiek, pozycja, zawód. Tymczasem dział męski jest skromny, ale intrygujący w swojej niepozorności; dominuje jeden krój, a nazywa się on – prostota. Te ubrania są dla mężczyzn, a nie mężczyźni dla ubrań. Czy to samo można powiedzieć o działach kobiecych? Nie. Kobiety wchodzą do sklepu po tożsamość, a kupując ubrania nie inwestują w zwykły ciuch, ale przede wszystkim definiują nimi siebie. Koszulki, swetry, spodnie, w dziale damskim – to wszystko staje się elementem kreacji.

Krótkie, męskie spodnie sięgają przeważnie do kolan; ich damski odpowiednik to krótkie szorty, pod które nie wiadomo czy można założyć bieliznę, ponieważ może okazać się bardziej zabudowana niż same spodnie. Znajdziemy taki model w dziale dla dziewczynek do lat 13, dla nastolatek, młodych kobiet i dla dojrzałych kobiet z zamiłowaniem do elegancji – ta sama długość dla wszystkich. Jesteś płci damskiej? Nie ważne, ile masz lat – odsłoń udo.

Kolejny temat to lycra. Naczelna różnica pomiędzy kobiecymi a męskimi ubraniami to stopień ich przylegania do ciała. Męskie ubrania są luźne, nie krępują ruchów, w dziale dziecięcym dla chłopców i w dorosłym dla mężczyzn ubrania przystosowane są do tego, aby w nich spędzić cały dzień, podbiec do autobusu, wygodnie usiąść z rozchylonymi nogami, a pod koszulkę można wpuścić trochę powietrza, kiedy jest gorąco – dzięki naddatkowi materiału i prostemu krojowi. Oczywiście w damskich rurkach również można podbiec, w szpilkach też, obcisłą koszulkę można rozciągać siłą, z czasem nawet lycra poddaje się terrorowi naciągania. Pytanie brzmi jednak, po co? I dlaczego na nas padło? Nazwałabym to terrorem wcięcia w tali. Idealnym symbolem tego zjawiska są damskie bluzeczki z kokardą na środku (szczególnie modne w zeszłym sezonie letnim) – kobieta wygląda w nich jak żywy prezent, idealny obiekt, który sam siebie podał na tacy i przewiązał wstążką. 

Na zdjęciu w jednej z popularnych sieciówek widnieje kobieta z szpilkach w kusej spódnicy i eleganckiej koszuli z ćwiekami na ramionach, nienaturalnie wyprostowana, obok niej wyluzowany mężczyzna w trampach i marynarce, z posiwiałym dwudniowym zarostem, z rękami w kieszeniach. Jaka jest oferta dla niej? Efektowny, ale nienaturalny look, gładka, perfekcyjnie wyprostowana postać humanoidalna, nieprzekraczająca 20 lat. Wygląda jak konstrukcja złożona z idealnych części wymiennych. A dla niego? Oferta specjalna – wygoda, luz bez względu na wiek, a w zasadzie im starszy tym bardziej pewny siebie, świadomy swojej atrakcyjności, ktoś, kto zasłużył na komfort. Oczywiście oboje ujęci są w ramy poprawności politycznej systemu, to dwoje hiperatrakcyjnych ludzi i nawet ten uprzywilejowany mężczyzna musi mieścić się w pewnym ramach swojego luzu. Jednak jemu pozostaje swój zarost jedynie skontrolować, a kobieta wyprostowana na baczność jak struna musi stwarzać siebie od początku do końca. 

Nie dziwi mnie Lina Poletti, włoska pisarki, feministka i lesbijka, o której można przeczytać, że „przebierała się za mężczyznę” w XIX wieku – bo zapinała białą koszulę pod szyję, a na ramiona zarzucała męską marynarkę, bez wcięć, bez falban i bez dekoltów. Rozumiem Marię Komornicką, która jako trzydziestoletnia kobieta przeistoczyła się w mężczyznę – swoje alter ego, Piotra Własta, za pomocą ubrań, fryzury i sposobu bycia.

Za pionierki tego zjawiska możemy uznać albańskie zaprzysiężone dziewice, które zgodnie ze świeckim kodeksem Kunun, mogły stać się mężczyznami – w rozumieniu społecznym – po  złożeniu przysięgi, że nigdy nie będą uprawiać seksu, nie założą rodziny i zestarzeją się jako kawalerowie. Wizualnie stawały się mężczyznami, nosiły męskie spodnie, koszule, kapelusze i złote zegarki. Modowy transwestytyzm dawał im możliwość swobodnego życia w głęboko patriarchalnym społeczeństwie w północnej Albanii. Symbolem wolności stał się wygodny męski ciuch.

Z zazdrością patrzę na modelkę Casey Legler, której chłopięca budowa i uroda pozwalają przechadzać się po androgenicznym moście dzielącym modę mężczyzn i kobiet. Nie ma kobiecych piersi, pełnych bioder i ud, które musi upchnąć w biodrówki, atrybutów, które należy zagospodarować, nadać im kształt tak, aby wzbudziły pożądanie. W całej tej niesprawiedliwej historii szansą na wygodę jest unisex, pomysł, który zrodził się w latach 60tych – męski ciuch dla wszystkich, tzn. dla tych, których na to stać. Bo w sieciówkach – królestwie patriarchatu – na pewno go nie znajdziesz.

Ewa Kaleta

design & theme: www.bazingadesigns.com