Chcę, żeby mężczyźni przyszłości byli inni

Moja matka, Phyllis Chesler, jedna z liderek feminizmu drugiej fali, chciała dziewczynkę. Zamiast jej, trafiłem się jednak ja. Jak sama pisała, zostanie matką chłopca było wyzwaniem dla jej skupionego na kobiecie feminizmu, a szczególnie z „Programem Dziewczyn Wojowniczek”, który w końcu musiała porzucić.

Phyllis and Ariel Chesler, 1979Ariel Chesler ze swoją Mamą

W czasie, gdy moja matka i inne feministki jej pokolenia starały się wspierać preferowanie dziewczynki nad chłopcem (co było dość oczywiste po tylu latach praktyk wręcz przeciwnych), przed moją matką stanęło kolejne zadanie – by w tym feministycznym świecie znalazło się miejsce dla jej własnego syna. Często kłóciło się to z pragnieniem sióstr-feministek, by mieć przestrzeń wokół siebie wolną od mężczyzn przez cały czas.

Moja matka chciała na przykład zabrać mnie na przeznaczony wyłącznie dla kobiet feministyczny seder paschalny, który współorganizowała i współfinansowała. Przez lata nie dostawała pozwolenia. Zapewniła mi w końcu miejsce pytaniem: „Jak mężczyzna przyszłości może być inny, skoro nie zetknie się z feminizmem? Skoro nie będzie miał wspomnień kobiet tak stanowczych i delikatnych?”

Moje dzieciństwo było pełne takich kobiet. Kobiet takich, jak Gloria Steinem, Kate Millett, Andrea Dworkin, Merle Hoffman, Letty Cottin Pogrebin, Barbara Seaman i wiele, wiele innych, z moją matką włącznie. Moja matka i inne buntowniczki, a nawet sam ruch feministyczny, są dla mnie wyrazem zarówno autorytatywności, jak i bezpieczeństwa, siły i intymności, sprawiedliwości i miłości. Czy mogłoby być inaczej? Uczestniczyłem w wiecach, marszach i odczytach wśród działaczek feministycznych, a potem siedziałem z nimi przy obiedzie, dawałem się przytulać, rozmawiałem z nimi po przyjacielsku, a one patrzyły na mnie z troską i miłością.

To, co z tego wyniosłem, to jak słuchać kobiet, jak się od nich uczyć i jak szanować ich narracje, co okazuje się konieczne, gdy mężczyzna chce rozwijać feminizm. Feministom nie wolno być tylko cichymi partnerami. Musimy wspierać sprawę, szczególnie wśród innych mężczyzn, kładąc nacisk na to, jak patriarchat robi krzywdę także nam. Musimy werbować mężczyzn.

I mimo tego, że miejsca „wyłącznie dla kobiet” są ważne i potrzebne, sprawy dotyczące feminizmu nie powinny być szczelnie zamykane w kobiecym getcie. Ludzie każdej płci powinni mieć przekonanie do walki z nierównością, bo rządy patriarchatu nie pozwalają żadnej i żadnemu z nas w pełni być sobą. Wszyscy powinniśmy kwestionować pojęcia płci i nierówności genderowej nie dlatego, by przybywać komuś z pomocą. Powinniśmy to robić, bo każdy z nas chce wolności do samoekspresji i samostanowienia – nikt z nas nie powinien cierpieć starając się wcisnąć w społecznie przypisaną rolę. 

Moja matka nauczyła się wydając mnie na świat, że feminizm jest dla wszystkich, i że jedyny sposób na wprowadzenie realnych zmian to praca każdego nad jego rozwojem i ekspansją. Jeśli ma nam się kiedykolwiek udać pokonać systemy opresji, którym wszyscy podlegamy, musimy zaangażować mężczyzn. Mężczyźni i kobiety muszą pracować nad tym razem. To dlatego, że „ nikt nie może być wolny, dopóki wszyscy nie będą wolni”, jak uczyła nas niedawno zmarła Maya Angelou.

Ariel Chesler
Tłumaczenie: Natalia (Rój) Stempak

design & theme: www.bazingadesigns.com