Codziennik Feministyczny: Chcą ograniczyć dostępność antykoncepcji awaryjnej. Nie dajmy się

Jak podaje Gazeta Wyborcza w bazie danych o lekach zmienił się status preparatu ellaOne. Pomimo tego, że status zmieniono w zakresie kategorii dostępności z: produktu leczniczego oznaczonego symbolem „Rp” (dostępne tylko na podstawie recepty) na: produkt leczniczy oznaczony symbolem „OTC” (leki wydawane bez recepty lekarskiej) na końcu informacji o zmianie znajduje się adnotacja: „Decyzję o wydawaniu leku z apteki z nową kategorią, powinien podejmować aptekarz”. Zwłaszcza w przypadku mniejszych miejscowości z niższą liczbą aptek może to prowadzić do kolejnego ograniczenia i tak niezbyt dostępnego (z uwagi na cenę i ograniczenie wiekowe) preparatu.

10952066_10205975884140946_588051477_nIlustracja Katarzyna Paprota

A mogło być tak pięknie. Ale w Polsce ewidentnie za wcześnie na takie rewolucje jak ułatwiony dostęp do antykoncepcji awaryjnej. Kobiety i dzieci należy kontrolować dla ich dobra – a w/w adnotacja otwiera aptekarzom/rkom drogę do uspokojenia ich sumienia. Budzi to uzasadnione wątpliwości, czy pomimo nieskuteczności tzw. klauzuli sumienia u aptekarzy niektórzy wielbiciele kontrolowania rozrodczości kobiet nie będą chcieli pozostawić tej decyzji dla siebie.

Przypominamy, że to, co dla osoby za ladą jest decyzją o zażądaniu zbędnego papierka, dla osoby po drugiej stronie okienka jest kwestią wpływającą na jej życie, pracę, szkołę i relacje z bliskimi. Zastanówcie się, czy jesteście gotowi na taką odpowiedzialność?

Podkreślamy, że zamierzamy zadziałać w tej sprawie. A tym, którym praca kłóci się z wiarą, radzimy przemyśleć i jedno, i drugie.

Zespół Codziennika Feministycznego

design & theme: www.bazingadesigns.com