Chabinka: O funkcji tabu w kulturze gwałtu

Rafał Betlejewski – performer, pomysłodawca akcji „Tęsknię za Tobą, Żydzie” nie miał szczęścia. Pewnego razu podczas malowania na murze słowa „Żyd” został zatrzymany przez policyjny patrol. Mundurowi, najpewniej przekonani, że złapali właśnie sprawcę kolejnego antysemickiego wybryku, zabrali go na komisariat, gdzie został przesłuchany. Sytuacja zupełnie się odwróciła, gdy Betlejewski wyjaśnił sens swojej akcji. Role się zmieniły, stróże prawa nie czuli potrzeby, by chować się ze swoimi poglądami: „Ty, k…, tęsknisz za Żydami?! Spier… do Izraela!”

4167e2cf6e0410ade59c9d865df12e96Fotografia ze strony tesknie.com

Epizod ten przytacza w swojej doskonałej książce „Prześniona rewolucja. Ćwiczenie z logiki historycznej” Andrzej Leder. I poprzez pryzmat lacanowskiej psychoanalizy tłumaczy zachowanie policjantów:

„Dopóki policjanci widzieli w performerze podmiot fantazmatycznego scenariusza, dopóty, sami sami reagowali <<politycznie poprawnym>> lękiem przed jego ujawnieniem. W strukturze podmiotu zbiorowego zajmowali przypisaną im pozycję strażników sumienia. To jednak, że ich lękowi towarzyszyło pragnienie realizacji fantazmatycznych pragnień, widoczne jest w tym, że gdy tylko Betlejewski porzucił przypisaną mu pozycję, sami natychmiast ją zajęli i z tej pozycji doprowadzili scenariusz do końca – wprawdzie w formie skróconej do przekleństwa, ale jednak”.

Wciąż mamy okazję przekonywać się, że podobny fantyzmatyczny scenariusz funkcjonuje też w sferze naszej seksualności budując fundament dla kultury gwałtu. Prawica podświadomie kojarzy sferę seksu z obszarem przemocy, poniżenia i wykorzystywania. Nie rozróżnia ich, jedno jest zawsze połączone z drugim, co ostatnio na swoim blogu zdemaskowała Naima: „Prawica (…) nie odróżnia gwałtu od seksu. Gwałt to taki seks, ale. Szczególny rodzaj. Niekonwencjonalny. Może trochę bardziej brutalny. Bo kobiety mają zasadniczo mówić <<nie>>, żeby mężczyzna był zdobywcą”.

Dlatego prawica nie rozumie lewicowej krytyki niektórych swoich zachowań i postaw, a w upomnieniach płynących z lewej strony widzi nieuprawnioną i wymyślną szykanę. Jednocześnie zdaje sobie sprawę z istnienia pewnych reguł w tej sferze. W efekcie ilekroć lewica zaczyna mówić o sferze seksualności prawica – podobnie jak wspomniani wyżej policjanci – podświadomie widzi w nich podmiot fantyzmatycznego scenariusza. Reaguje „politycznie poprawnym” lękiem, że lewica która wielokrotnie odmawiała prawicy jouissance płynącego z jego symbolicznej realizacji, teraz sama chce czerpać zakazaną przyjemność.

Weźmy chociażby kwestię edukacji seksualnej. Dla prawicy to narzędzie mające pomóc edukatorom i edukatorkom w realizacji swoich fantazji poprzez demoralizację i wykorzystanie młodzieży. Podobnie jak w przypadku słowa na „Ż” także w przypadku słowa na „s” – jak powiedziałby Leder – „ich [prawicy] partycypacja w strukturze naszego zbiorowego fantazmatu nasuwa im natychmiastowe zrozumienie sensu tego słowa-drogowskazu, budzi w nich świadomość dalszego  fantazmatycznego scenariusza”. Skoro lewica (albo ktokolwiek inny) mówi o seksie, to z pewnością ma też na myśli przemoc i wykorzystanie.

Prawica podświadomie projektuje ten fantazmatyczny scenariusz na lewicę i oskarża ją o złą wolę. Zdaje sobie bowiem sprawę, że takie pragnienia nie są poprawne politycznie i że formalnie wszystkie instytucje społeczne powinny z nimi walczyć. Jednocześnie walka ze zdemonizowaną edukacją seksualną prowadzi ten fantazmatyczny scenariusz do końca – dzieci z zagrożonych środowisk nie wiedzą jak reagować na sytuacje, gdy są wykorzystane; nie ma też nacisku na walkę z zagrożeniem w instytucjach, gdzie problem ten jest szczególnie widoczny.

Sądzę, że z podobną sytuacją mamy też do czynienia teraz, po opublikowaniu przez prof. Hartmana blognotki na temat kazirodztwa. „Jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku” – pisał profesor w prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjnym fragmencie swojego tekstu. I znowu zadziałał ten sam mechanizm. Skoro seks to z pewnością też przemoc i wykorzystanie. Tym bardziej, że profesor zapomniał podkreślić oczywistość – że chodzi mu jedynie o dyskusję na temat przypadków, gdy obie strony są równe, niezależne od siebie i zgadzają się na taką formę związku.

Skala konsekwencji ze strony instytucji publicznych była po prostu nie do wyobrażenia: wyrzucenie z partii, skierowanie przez rektora UJ wniosku do komisji dyscyplinarnej uczelni, usunięcie z działającej przy Ministrze Zdrowia Komisji do spraw etyki w ochronie zdrowia. Wreszcie przekraczająca wszelkie granice przyzwoitości okładka tygodnika „Wprost”.

I znowu walka z fałszywym wrogiem prowadzi scenariusz do końca. Prawica jest zgorszona słowami prof. Hartmana. Jednocześnie nie widzi żadnego powodu by zająć się problemem przemocy w rodzinie instytucjonalnie, na przykład poprzez ratyfikację Konwencji. Nie widzi też powodu, by reagować gdy skandaliczne słowa na temat gwałtu pisze jeden z najbardziej znanych prawicowych publicystów.

Fantazmatyczny scenariusz stosunku seksualnego opierającego się na przemocy i poniżeniu będzie więc w kulturze gwałtu doprowadzony do końca. W mediach wciąż będą się pojawiać łamiące serce historie lekceważonych przez instytucje państwa (policję, prokuratorów etc.) kobiet, które zostały zgwałcone – ale same się prosiły; które były dotkliwie i regularnie bite – ale przecież rodzina jest święta; które zostały zabite oraz tych które teraz siedzą zamknięte w zakładach poprawczych, bo kiedyś po prostu – po tylu latach – nie wytrzymały.

Tomasz Chabinka – publikował między innymi na łamach Liberte! i Kultury Liberalnej. Laureat Nagrody Kryształowego Świecznika za działania na rzecz budowy świeckiego państwa. Członek Stowarzyszenia Projekt: Polska.

design & theme: www.bazingadesigns.com