Codziennik Feministyczny: Odpowiedź na seksistowską interpretację programu „Survivor”

labor
Parę dni temu na dwóch polskich stronach internetowych ukazało się tłumaczenie tekstu z portalu „Return of Kings”, zatytułowane „Atak na polityczną poprawność? Telewizyjny program zagrał na nosie feministkom”. Dla szczęśliwie niezorientowanych – „Return of Kings”  to portal dla „prawdziwych facetów”, lubiących  poczytać o tym, jak takowym być, o złych kobietach i wyemancypowanych mężczyznach, którym nie wolno ufać. Aby zobrazować poziom seksizmu reprezentowany przez stronę wystarczy przeczytać kilka nagłówków z  sekcji „dziewczyny”: „6 rodzajów głupich tatuaży, które robią sobie  dziewczyny”, „Kobiety nie potrafią powstrzymać swoich zwierzęcych  instynktów” – to dodatkowo ozdobione jest zdjęciem opalającej się  kobiety, nad którą stoi pies oddający mocz., „8 powodów by umawiać się z  byłymi grubaskami”, „Historia amerykańskiego beta” (beta – internetowe  określenie na mężczyznę, który nie jest „prawdziwym facetem”).

I  tak dalej… Artykuł dotyczy holenderskiej edycji programu „Survivor” (w Polsce „Ryzykanci”), gdzie w trzecim sezonie z 2002 roku grupę podzielono według płci. Jest to piękna przypowieść z morałem, w której występują dwie bohaterki – jedna dobra, normalna studentka i jej koleżanka – feministka. Ta dobra długo przekonuje swoją koleżankę do obejrzenia  programu i feministka w końcu ulega. Oglądając niezaradność kobiet na  wyspie, zaczyna wątpić w feminizm; słyszy „widzisz, tak wyglądałby świat bez patriarchatu”, porzuca feminizm (sic!), staje się normalną dziewczyną, dobro zwycięża.

Prawdziwość tej historii pozostawimy bez komentarza. Program taki faktycznie istnieje, faktycznie dochodziło między uczestniczkami do kłótni, rzecz niezbyt niezwykła w grupach składających się z nowo poznanych osób, w efekcie czego postanowiono wymieszać uczestników/czki. Artykuły nie wspominają oczywiście o tym, że kobiety wygrały kilka pierwszych konkurencji. Ciekawi jesteśmy również, jakie reakcje wywołałby program, w którym uczestniczki i uczestników czarnoskórych oraz białych podzielonoby ze względu na kolor skóry i ci drudzy radziliby sobie gorzej. Każda osoba z  odrobiną wyobraźni potrafi przewidzieć rasistowski backlash (reakcję) wywołany przez taki program.

Co zatem udowadnia ten tekst? Po pierwsze, bogatą wyobraźnię autora, który stara się udowodnić z góry założoną tezę, odwołując się do stereotypów, pomijając niewygodne fakty i wyolbrzymiając te pasujące. Po drugie, jeśli tekst ten czegokolwiek dowodzi, to nie słabości feminizmu. Dowodzi raczej tego, o czym często mówimy – różnicy w socjalizacji dziewczynek i chłopców, wymagań i oczekiwań stawianych w dzieciństwie przez społeczeństwo. Jest to trochę przerażające, że w dyskusji o kobietach i feminizmie znajduje się miejsce na argumenty pochodzące z programów typu reality show. Przypomina to „Gender Equality Paradox”, który na rodzimych portalach konserwatywnych miał być głównym dowodem dezawuującym badania nad płcią kulturową.

Proponujemy inny eksperyment – dajmy szansę edukacji równościowej, pozwólmy dziewczynkom i chłopcom rozwinąć swój pełen potencjał. Zacznijmy wychowywać wszystkie dzieci zgodnie z ich potrzebami, zamiast na siłę krępować je z góry ustalonymi schematami, sztywno wyznaczającymi to, jak mają się zachowywać i w jakich rolach społecznych spełniać.

Zespół Codziennika Feministycznego

design & theme: www.bazingadesigns.com