Broniarczyk: Być albo nie być matką. Rozważania o aborcji są częścią naszego życia

Natalia Broniarczyk


Moje ulubione zdanie „aborcja jest częścią naszego życia” nabrało dla mnie kolejnego znaczenia. Kiedy dorastamy, to jesteśmy w paranoi ciążowej, boimy się, że każdy stosunek zakończy się ciążą albo na skutek fatalnej edukacji seksualnej obawiamy się, że zajdziemy w ciążę, nawet nie uprawiając seksu. Ta paranoja ciążowa postępuje.

fot. Kamila Stępień

Parę tygodni temu rozmawiałam z Claudia Snochowska-Gonzalez, redaktorką niezwykłej książki o aborcji „A jak hipokryzja” z 2011 roku. W mojej opinii od tamtej pory nie powstała lepsza książka na ten temat, wracam do niej regularnie, bo wyprzedza ona swoje czasy. Teksty zebrane w tej antologii doskonale pokazują, jak postępuje aborcyjne piętno i jest coraz większym problemem. Rozmowa dotyczyła tej książki i generalnie publicystyki o aborcji. Claudia powiedziała mi, że w książce miał się znaleźć jeszcze jeden tekst, ale z niewiadomych przyczyn to się nie stało, być może nawet nie powstał. Nie mogę się uwolnić od myśli o tym tekście, bo miał on być o wszystkich aborcjach, których nie żałujemy, choć ich nigdy nie zrobiłyśmy.

Nasza rozmowa pokazała mi kolejną odsłonę aborcyjnego doświadczenia. Ta odsłona to wspólne doświadczenie myślenia o aborcji, rozważania jej, nawet, gdy nie jesteśmy pewne czy jesteśmy w ciąży, czasem strachu o to, co będzie dalej, czy będziemy żałować podjętej decyzji, niezależnie od tego, jaka ona będzie. Moje ulubione zdanie „aborcja jest częścią naszego życia” nabrało dla mnie kolejnego znaczenia. Kiedy dorastamy, to jesteśmy w paranoi ciążowej, boimy się, że każdy stosunek zakończy się ciążą albo na skutek fatalnej edukacji seksualnej obawiamy się, że zajdziemy w ciążę, nawet nie uprawiając seksu. Ta paranoja ciążowa postępuje. Jako edukatorka seksualna w Pontonie, wiele razy słyszałam pytanie o ciąże powstałe na skutek kąpieli w basenie publicznym czy korzystaniu z toalety w centrum handlowym.

Nastolatki ciągle słyszą, że ciąża zmarnuje im życie, nawet od rodziców potępiających aborcję. Potem, kiedy jesteśmy dorosłe, to nakładana jest na nas presja, żebyśmy w tę ciążę w końcu zaszły, nawet, jeśli same tego nie chcemy. Ciąża lekarstwem na migrenę! Chodzimy do ginekologów / ginekolożek, ronimy ciąże w atmosferze społecznego tabu, leczymy się na niepłodność, poszukujemy antykoncepcji „po stosunku”, lekarzy i lekarek bez sumienia.

To my rodzimy, tracimy prace przez zajście w ciążę, żyjemy w przemocowych relacjach, doświadczamy przemocy seksualnej ze strony partnerów, mężów, nie mamy kasy na prywatną opiekę ginekologiczną. Pomimo restrykcyjnego prawa antyaborcyjnego, aborcja nam towarzyszy, często jako myśl o niej, ewentualna ścieżka. Czasem to nasza tajemnica. Znam wiele kobiet, które nie mają doświadczenia aborcji, ale w obawie o to, że są w ciąży, czekając na okres, rozważały jej przerwanie. Tygodniami robiły testy ciążowe albo ich nie robiły, by przedłużyć czas życia w słodkiej niewiedzy. Szukały informacji w internecie, doszukiwały się symptomów. To nerwowe oczekiwanie na miesiączkę i ulga, gdy wreszcie się pojawia. A potem znowu lęk, bo w programie „poród z zaskoczenia” bohaterki zawsze mają okres, pomimo rozwijającej się ciąży. To oczywiście wycinek rzeczywistości, a nie reguła.

Kilka lat temu moja koleżanka zaszła w ciążę. Miała stabilną pracę, partnera, szczęśliwy związek i wspólne mieszkanie. Mimo to, kiedy dowiedziała się o ciąży, to się przestraszyła. Wizja bycia matką już DO KOŃCA ŻYCIA obudziła w niej obawę. Lęk miała wyrysowany na twarzy. Dosyć szybko powiedziała partnerowi i rodzicom, wszyscy cieszyli się mocniej od niej. Jestem pewna, że rodzina zauważyła tę obawę, ale mimo to aborcja chyba nigdy nie pojawiła się w rozmowach. Kontynuacja ciąży i poród były po prostu niepodważalnym faktem. Pewnego razu, będąc na kawie, rozmawiałyśmy o tym, co będzie dalej. Powiedziała mi, że chciałaby poronić. Przyjęłam to ze zrozumieniem, resztę rozmowy poświęciłyśmy na tematy związane z wywoływaniem poronienia. Nie wspominam tego jako trudnej rozmowy, miałyśmy na pewno ściszone głosy, nie kończyłyśmy zdań, ale generalnie miałam wrażenie, że sama rozmowa już jej pomogła.

Ta szansa na wypowiedzenie lęku, obaw, tego, że nie jest się pewną, a z drugiej strony obawa, że będzie się żałować ewentualnej aborcji. Zwłaszcza, kiedy wiemy, że i tak tej ciąży nie przerwiemy, to myśli o aborcji zostawiamy tylko dla siebie. Bo jeszcze kiedyś nam to ktoś wypomni i okaże się, że rzuca to cień na to, jakimi jesteśmy matkami. A przecież tak łatwo w patriarchacie być złą matką – wystarczy nie założyć czapki w zimę albo nie dopiąć kurtki, a co dopiero myśleć o wywołaniu poronienia w trakcie ciąży.

Aborcja jest częścią naszego życia. Nawet, gdy nie mamy tego doświadczenia, to ona po prostu jest, była i będzie. Nie mówmy źle o aborcji, bo nigdy nie wiemy, kiedy będziemy ją rozważać, kiedy będziemy jej potrzebować. Rozważanie aborcji to coś, co nas bardzo wszystkie łączy, wspierajmy się w tym.

design & theme: www.bazingadesigns.com