„Nic się nie dzieje, zatrzymaliśmy tylko Cygankę” – bezpodstawnie zatrzymali 70-letnią kobietę, bo przypominała Romkę

3 kwietnia moja mama została brutalnie zatrzymana przez policję, bez żadnej przyczyny. Wepchnęli ją do radiowozu, straszyli więzieniem. Wypuścili ją dopiero po moim telefonie na 112. Poniżej opisuję w szczegółach tę sytuację, mam nadzieję, że jak najwięcej osób dowie się o tym zdarzeniu.

polic 2

Mama wracała z rehabilitacji. Na przejściu dla pieszych na ulicy Smoczej, 200 metrów od domu, została zatrzymana przez policjantów. Myślała, że może przeszła na czerwonym świetle, ale policjant nie powiedział jej, dlaczego ją zatrzymuje. Nie miała przy sobie dokumentów, bo tego dnia przedłużałam nasze dokumenty ochrony uzupełniającej i miałam jej dokumenty przy sobie. Pokazała policjantom skierowanie na rehabilitację, na którym są jej wszystkie dane, łącznie z numerem Pesel i adresem zamieszkania. Policjanci nie chcieli oglądać tych dokumentów. Wtedy mama zadzwoniła do mnie. Powiedziałam im przez telefon, że ja mam jej dokumenty i przyjadę w ciągu 10 minut na miejsce. Policjant powiedział: „Dobrze, ok” i się rozłączył. Zamiast tego zaczął ją ciągnąć w stronę stojącego obok samochodu policyjnego. Mama była przerażona. Nie wiedziała, co się dzieje i dlaczego ją zatrzymują.

Po chwili zadzwoniłam znowu do mamy i usłyszałam, jak krzyczy, że wpychają ją na siłę do samochodu. Mówiłam jej, że nie mają prawa tego robić, żeby nie wsiadała. Słyszałam krzyki mamy. Zapytałam policjanta: “Co się stało, co się dzieje?” A policjant na to, że tylko sprawdzają jej dokumenty. Ale przecież to ja miałam jej dokumenty. Mamy bardzo złe doświadczenia z policją w Czeczenii, gdzie często zdarzają się porwania przez policję. Dla mamy to było straszne doświadczenie, bała się, że coś jej zrobią. Całą sytuację widziała starsza pani na przystanku. Mówiła do policji, żeby przestali, mówiła: „Ta pani nic nie zrobiła, co się dzieje?” ale oni krzyczeli tylko: „Dobrze jest, dobrze jest!” (mam to nagrane na telefonie, bo cały czas rozmawiałyśmy przez telefon). Wepchnęli ją siłą do samochodu i tam policjant powiedział do niej po rosyjsku: „My tiebia siejczas w tiurmu posadzim” („wsadzimy cię do więzienia”).

Otworzyli jej torbę i zaczęli w niej grzebać. W środku był tylko ręcznik na rehabilitację, klucze i drobne pieniądze w portmonetce. Otworzyli portmonetkę i drobne wysypały się na podłogę. W tym czasie zadzwoniłam na 112 i powiedziałam, co się dzieje. Mama mówi, że chwilę po moim telefonie do radiowozu zadzwonili z centrali i policjant w radiowozie powiedział: „Nic się nie dzieje, zatrzymaliśmy tylko cygankę”. Wtedy zrozumiała, że mówił o niej. Mama była ubrana w chustkę na głowie i miała luźną spódnicę, żeby było jej wygodnie w czasie rehabilitacji. Krótko po tym telefonie wypuścili mamę i powiedzieli, że będą czekać na mnie, aż przyjadę z dokumentami. Ale chwilę później odjechali. Spotkałam ich jak jechali i zdążyłam zapisać ich numer rejestracyjny.

Policja zupełnie bezpodstawnie zatrzymała moją mamę, nie podając żadnego powodu zatrzymania, prawdopodobnie podejrzewając, że jest „Cyganką”. Policja nie ma prawa nikogo traktować w ten sposób, ani Romów, ani osób, które według nich są nietypowo ubrane! Nikogo! Byli brutalni, straszyli ją (to, co powiedzieli, to groźby karalne), stosowali wobec niej przemoc.

Mama ma prawie 70 lat. W Czeczenii cała nasza rodzina przeszła wielką traumę i prześladowania, dlatego uciekliśmy z narażeniem życia do Polski. Mamy ochronę uzupełniającą, mamy takie same prawa, jak Polacy, nie możemy jedynie głosować. Uciekając do Polski liczyliśmy na to, że wreszcie będziemy żyć spokojnie. Powiedziano nam, że to jest pierwszy bezpieczny kraj UE. Odkąd tu jesteśmy cały czas doświadczamy dyskryminacji. Po tym wydarzeniu mama przez kilka dni bała się wychodzić z domu.


Korekta: Monika Mioduszewska-Olszewska

design & theme: www.bazingadesigns.com