Baran: WPR Frontex. Samonapędzająca się maszyna imigracji

Jest Ci przykro z powodu śmierci tysięcy uchodźców próbujących dostać się na Lampedusę? Czy może chciałbyś_abyś obronić „białą Europę” przed napływem „czarnych” i innych „ciapatych”? Ewentualnie przeszkadzają Ci tylko nieszanujący „europejskich wartości” muzułmanie z żonami w burkach i dziesięciorgiem dzieci? Co możesz z tym zrobić?

11202793_10205493868844380_661517219_o

Truizmem jest stwierdzenie, że debata na temat imigracji w Europie, czy w ogóle na tzw. Globalnej Północy jest spektaklem hipokryzji. Argumenty humanitarne zderzają się z obroną „naszej” „tożsamości”. Dominująca retoryka obrony „twierdzy Europa” nie zwraca oczywiście uwagi na to, skąd się problem imigracji bierze. Mówiąc w tym dyskursie nie „pozbędziemy się imigrantów” metodami drutów kolczastych, patroli, ekstradycji i obozów dla uchodźców.

Rozszyfrujmy tytułowe skróty. WPR, to w skrócie Wspólna Polityka Rolna, jeden z podstawowych elementów działalności Unii Europejskiej. W swoim zamiarze miała zapewnić samowystarczalność europejskiemu rolnictwu i chronić unijne rynki przed zagraniczną żywnością. Frontex, to Europejska Agencja Zarządzania Współpracą Operacyjną na Zewnętrznych Granicach Państw Członkowskich Unii Europejskiej. Polska może być dumna, bo jej siedziba znajduje się w Warszawie.

Co łączy te dwie instytucje? Wbrew pozorom bardzo dużo. Nasz główny koszmar, tykająca bomba demograficzna Afryki w znacznej mierze utrzymuje się z produkcji rolnej. W warunkach prawdziwie wolnego handlu kupowalibyśmy niskoprzetworzone towary rolne w zamian za wyspecjalizowane towary przemysłowe. Tak jednak nie jest, liberalizacja obrotu następuje w ramach wymiany towarów wysokoprzetworzonych, a cła na płody rolne są ciągle wysokie. Nie będę wnikał w konstrukcje prawa handlowego, które na to zezwalają, jednak warto nadmienić ciekawy fakt. W ramach negocjacji Światowej Organizacji Handlu zawsze trwa spór między „państwami rozwijającymi się” a „rozwiniętymi”, o to, w którym sektorze – przemysłowym, czy rolnym – można poluzować wymianę .Oczywiście siła przetargowa globalnej Północy w tych negocjacjach jest większa. Co więcej Europa i USA sprzedaje swoje towary po cenach dumpingowych do krajów Trzeciego Świata. Co więc mają robić mieszkańcy tych krajów? Bo na pewno nie konkurować z gospodarkami Północy.

Schemat ten wyraźnie przedstawiony jest w filmie o znamiennym tytule Współczesne niewolnictwo. Pokazany jest tam problem Ghany. Włoski rynek pomidorów zalewany jest przez tańsze, chińskie. Co więc robią Włosi? Przejmują tamtejszy rynek i sprzedają tam dumpingowo swój koncentrat pomidorowy, tańszy od tamtejszych świeżych pomidorów. Włosi są spokojni, ich rynek został uratowany, w zamian jednak za szturmujących Lampedusę imigrantów. Jeden z Ghańczyków protestujących przeciwko włoskim firmom powiedział wprost: Sprowadzając koncentrat z zagranicy robią z nas niewolników. Niewolnictwa nadal nie zniesiono, wciąż istnieje w pośredniej formie. Inny znów mówi: Jak stracimy [nadzieję] to przyjedziemy do Europy, zalejemy wasz rynek i będziecie musieli zmienić prawo imigracyjne. Źle na tym wyjdziecie bo, będziemy walczyć o wszystko czego nam trzeba. Przetrwamy w Europie nawet jak będziemy musieli kraść i zabijać. Podobny problem jest w USA, po podpisaniu umowy NAFTA amerykańskie korporacje zrównały z ziemią meksykańskie rolnictwo i nagle nie wiadomo skąd hordy Meksykanów szturmują amerykańską granicę. Co ciekawe równolegle USA zawarło z Kanadą, trzecim partnerem NAFT-y umowy chroniące wzajemnie ich rynki rolne.

W podobnie magiczny sposób nadciągają jeszcze straszniejsze hordy Arabów z Libii, Syrii czy z Iraku. Którzy tylko dlatego uciekają ze swoich krajów żeby żerować na zasiłkach z ciężko zarobionych europejskich pieniędzy i stworzyć u nas kalifat.

Głosy typu, odsyłajmy łodzie z imigrantami, pozwólmy im się topić problem sam się rozwiąże, to najwyższego sortu głupota albo co gorsze hipokryzja. Może od razu wróćmy do metod króla Belgów Leopolda i zamiast zaśmiecać naszą piękną europejską ziemię obozami dla uchodźców, twórzmy obozy koncentracyjne na miejscu? Imigranci in spe jeszcze taniej i wydajniej popracują tam na nasz dobrobyt.

Kolejne mury, więcej patroli nic więc nie pomogą. Co najwyżej Frontex będzie miał tylko więcej do roboty.

Kacper Baran

design & theme: www.bazingadesigns.com