Bądź piękna i wyjdź za mąż – pocztówka z Japonii

Jak wygląda sytuacja kobiet w Japonii? Czy udaje im się połączyć życie rodzinne z zawodowym? Jakie presje wywiera na nich społeczeństwo? Wszystko to wyjaśnia nam Laetitia.

Co to znaczy być kobietą w Japonii? Mówiąc wprost – chodzi o bycie kobiecą, bez nadziei na zrobienie kariery i w końcu, wyjście za mąż. Tak przynajmniej dyktuje społeczeństwo.

japanZdjęcie: Carlos Porto, FreeDigitalPhotos.net

Cel – małżeństwo

Perfekcyjna fryzura, starannie dobrany strój – w Japonii podkreślanie kobiecości jest obowiązkowe. Bycie kobietą oznacza dbanie o siebie i przywiązywanie wagi do tego, jak pokazujemy się innym. Szacunek wobec społeczeństwa wyraża się stosowaniem podkładu. Jest to bardzo ważna kwestia, więc trzeba zadać sobie sporo trudu, w przeciwnym wypadku jest się niechlujną. Gorzej, zaniedbanie oznacza, że gardzi się normami społecznymi.

Społeczeństwo proponuje tym ładnym i dobrze wykształconym (pomimo swoich wad, japoński system edukacji dobrze funkcjonuje) kobietom łatwy do osiągnięcia model szczęścia: małżeństwo. Taki model jest zdecydowanie przeważającym modelem życia. Konkubinat jest nadal mało popularny, a narodziny nieślubnych dzieci niezwykle rzadkie (choć ich liczba rośnie). Istnieje za to specjalne słowo na przyspieszony ślub z powodu zajścia w ciążę!

Wyjście za mąż i urodzenie dziecka to częste marzenie kobiet. Jednak ślub nie jest lekiem na problemy – połowa kobiet myśli o rozwodzie. Mężczyźni są gośćmi w domu – sondaż z 2007 roku pokazuje, że 37 % mężczyzn widuje się ze swoimi dziećmi mniej niż pół godziny dziennie. Duża część małżonków nie sypia ze sobą. Dodam, że 25 % kobiet jest ofiarą przemocy domowej (ten temat to wciąż tabu w Japonii). Tak więc małżeństwo rysuje się w dość ciemnych barwach… Ale w Japonii w małżeństwie nie ma miejsca na sentymenty. Jest to bowiem swego rodzaju instytucja rodzinna, w której każdy ma swoje zadania: mężczyzna pracuje, zarabia pieniądze, a kobieta planuje wydatki i zajmuje się domem.

Ten konserwatywny schemat zmienia się: w 2002 roku w 60% małżeństw pracował zarówno mąż jak i żona. Ale tymczasowa przerwa w pracy z powodu urodzenia dziecka cały czas jest prawie obowiązkiem moralnym kobiety… Należy dodać, że alternatywy nie są ciekawe.

Smutna rzeczywistość japońskich firm

Jeśli japońskie kobiety wolą zostać w domu z dziećmi niż pracować, moim zdaniem nie można mieć im tego za złe, każdy ma prawo do decydowania o swoim życiu. Problem polega na tym, że japoński rynek pracy nie otwiera przed kobietami ciekawych perspektyw rozwoju. Tym samym zmusza je poniekąd do pozostania w domu.

,,Kobiety muszą zrezygnować z pracy po ślubie lub po urodzeniu dziecka’’ – 53 % mężczyzn i 58 % kobiet (strzelając sobie samym w kolano) zgadza się z tym stwierdzeniem. To prawda, że w związku z manią nadgodzin i częstych firmowych imprez, ciężko jest wyobrazić sobie łączenie pełnoetatowej pracy z życiem rodzinnym. Bo przecież jasne jest, że mąż, mający takie same zobowiązania zawodowe, nie będzie miał więcej czasu dla domu i dzieci.

Delikatnie mówiąc, japońskie firmy nie są przyjazne matkom. Istnieją stałe, ustalone przez pracodawcę ścieżki kariery: pierwsza – dla tych, którzy któregoś dnia opuszczą firmę (co za przypadek, chodzi o kobiety) i druga, dla pracowników ,,na całe życie’’, na której znajdziemy awanse, podwyżki etc. Teoretycznie kobiety mają prawo do tej drugiej drogi… ale zwyczaj przedstawienia swojej rezygnacji z pracy trzymając w drugiej ręce dokument potwierdzający ciążę jest bardzo silnie w społeczeństwie zakorzeniony. Jeśli do tego dodamy, że żłobki są bardzo drogie i nieliczne, można zrozumieć, że kobiety przestają walczyć!

Statystyki pokazują, że po 5 latach od urodzenia dziecka, 50 % kobiet zostaje w domu. A większość tych, które wracają do pracy, podejmuje aktywność w niepełnym wymiarze godzin. W Japonii jest to naprawdę niekorzystne, ponieważ jeśli czas takiej pracy jest niższy o ¾ od tego w pełnym wymiarze, nie ma się prawa do zasiłku dla bezrobotnych, do emerytury ani ubezpieczenia.

Między szowinizmem a pragmatyzmem

Jeden zawiera się w drugim, jak się z nich uwolnić ? Często strategia polega na odkładaniu ślubu i związanych z nim ograniczeń aż do trzydziestki. W górę od tego wieku mówi się już o syndromie makeinu, czyli dosłownie przegranego psa. To sympatyczne określenie odnosi się do kobiet, których nikt nie zdecydował się poślubić. Społecznie lepiej widziane jest bycie nieszczęśliwą mężatką niż starą panną.

Japonia ma dość szowinistyczną historię. Szintoizm, a potem buddyzm, zepchnęły kobiety (jako ,,nieczyste”, bo krwawiące co miesiąc) na bok. Wiele stuleci temu, kiedy ubóstwo siało spustoszenie na wsiach i kiedy dzieci było zbyt wiele, nie zastawiano się długo, która płeć powinna być tą ważniejszą i chronioną… W czasie rewolucji przemysłowej kobiety pracowały w fabrykach, aż do czasu kiedy rozwój sprzętu gospodarstwa domowego sprawił, że obecność kobiety w domu zaczęto traktować jako oznakę bogactwa. Dopiero w 1946, wraz z powstaniem Konstytucji, kobiety zyskały prawo do decydowaniu o sobie: zdobyły prawo do decydowania w sprawie małżeństwa, rozwodu, prawa wyborcze, prawo do spadku.

Dziś, w czasach, kiedy kobiety mogą decydować o swojej seksualności, wliczając tu prawo do aborcji, zauważa się dużą liczbę tego typu zabiegów (30 % ciąż kończy się aborcją). Natomiast pigułka antykoncepcyjna, dozwolona od 1999 roku, jest nadal mało popularna. Dostęp to wiedzy jest taki sam dla obu płci. Ale przyrost naturalny zaczyna martwić rząd, który skupia się bardziej na macicach kobiet niż na ich CV…

Tłumaczenie: Małgorzata Goławska

design & theme: www.bazingadesigns.com