Babis: Empik przeprasza za to, że istniejesz

Czyli krótki tekst, w którym przyglądam się temu, co kogo obraża i dlaczego. Do jego napisania nakłonił mnie list z przeprosinami adresowany do klientów, którzy poczuli się obrażeni obecnością Marii Czubaszek i Adama Darskiego w świątecznej kampanii reklamowej sieci Empik. Czyli, w skrócie, do wszystkich, którzy czują się osobiście urażeni istnieniem osób, których nie lubią.

10884728_10205448207754264_1568243045_nIlustracja: Katarzyna „Kiciputek” Babis

„Życzę wszystkim Zdrowych, Spokojnych, Radosnych Świąt – niech to będzie dla Was wyjątkowy i magiczny czas! Jednocześnie dziękuję za zakupy prezentów w naszych salonach a osoby, które poczuły się urażone doborem bohaterów ostatniej kampanii reklamowej Empiku, przepraszam, zapewniając, że nie było to celowe działanie czy też prowokacja” – tak brzmi tekst przeprosin wystosowanych przez prezesa sieci Empik, Olafa Szymanowskiego, który zapewnia nas, że zatrudnianie osób niewierzących nie jest prowokacją.

Jest wiele powodów, żeby czuć niechęć do Empiku. Przede wszystkim liczne nadużycia wobec wydawców, dostawców i autorów. Wspomniany list jest ledwie kroplą przelewającą czarę goryczy. Przeprosiny w okresie świątecznym wydają się być czymś naturalnym i pożądanym, a jednak w tej formie wzbudziły mój głęboki niesmak i postanowiłam poświęcić chwilę na zastanowienie się dlaczego.

Wielu katolików i przedstawicieli Kościoła często swoją retorykę opiera na poczuciu bycia stale atakowanym, starannie pielęgnując w sobie syndrom oblężonej twierdzy. Syndrom, który obrasta w coraz większe absurdy. Kościół atakuje się dziś będąc gejem, ateistą, a nawet kupując synowi różową zabawkę. Żeby zaatakować i osobiście obrazić katolika (lub konserwatystę) wystarczy być sobą i żyć po swojemu, nawet bez najmniejszej interakcji z osobiście obrażonym.

Pokutuje przekonanie, że to lewica składa się z jednostek przewrażliwionych, wiecznie obrażonych za byle co. Jednak jeżeli zastanowić się chwilę nad tym „byle czym”, najczęściej będą to bezpośrednie i wyjątkowo wulgarne wyzwiska, realne ograniczenie praw (czy to kobiet czy jakichkolwiek mniejszości) i realne przejawy dyskryminacji. Stosuje się oczywiście w dyskursie również określenie „dyskryminacja Kościoła”, które uważam za boleśnie ironiczne. Dyskryminacja Kościoła polega głównie na nieśmiałych próbach ograniczenia jego wpływu na nienależących do niego obywateli. Jeżeli miałaby tu zaistnieć jakaś analogia, czy jakaś „prawda leżąca pośrodku”, musiałoby powstać silne lobby przeciwko legalności małżeństw heteroseksualnych. Religia musiałaby zostać nie tylko przepędzoną ostatecznie z programu szkolnego, ale też walczyć o prawo do istnienia w formie nieobowiązkowych szkółek przykościelnych. Tęczowe flagi musiałyby stać się obowiązkowym wyposażeniem wnętrz szkół, urzędów i komisariatów.

Nie spotkałam jeszcze przedstawiciela szeroko rozumianej lewicy obrażonego samym faktem istnienia konserwatywnych katolików (chociaż, przypominając sobie pewne fragmenty Biblii , wydaje mi się że mogliby znaleźć ku temu kilka powodów). W jakiś sposób obudziliśmy się jednak w rzeczywistości, w której religia zawierająca w swojej doktrynie ewangelizację, a więc obowiązek przekonywania niewiernych do życia według jej zasad, znajduje się ciągle w pozycji ofiary względem ludzi, w których interesie w żaden sposób nie leży nawracanie innych na swoje racje. Geje nie walczą o to, żeby wszyscy zostali gejami, tylko o takie same prawa, jakie ma reszta ludzi.

Kobiety decydujące się na przerwanie ciąży (lub walczące o takie prawo) nie postulują prawnego nakazu aborcji. Nie mogę się oczywiście wypowiadać za Darskiego o jego intencjach stojących za darciem Biblii, ale (często przywoływana) analogia do podpalania tęczy na Placu Zbawiciela też nie ma sensu. Miałaby może rację bytu, gdyby wandale kupili sobie małą tęczową flagę i w ramach protestu podpalili na własnym koncercie. Nawet gdyby tak było, wciąż jest pewna różnica między protestowaniem przeciwko komuś, kto próbuje dyktować ci życie, a kimś, kto zaznacza, że istnieje i chciałby, jeśli można, żyć bezpiecznie i z pełnią praw.

Protestującym zresztą nie chodzi wcale o traktowanie przez Nergala ich świętej księgi. Na zmontowanych przez nich grafikach przywołują cytat z wywiadu, w którym Darski przyznaje – „dekalog mi się nie podoba”. Najwyraźniej uznali ten tekst za wystarczająco mocny, chociaż w rzeczywistości jest wręcz absurdalnie niewinny – zwłaszcza w porównaniu do wypowiedzi Wojciecha Cejrowskiego, którego książki również zdarza się Empikowi promować. Jak pokrętną logiką trzeba się kierować, żeby uznać słowa „dekalog mi się nie podoba” za bardziej obraźliwe, niż nawoływanie do „wystrzelania aborterów”?

Z kolei przewinieniem pani Marii Czubaszek okazuje się, według tej samej grafiki, przyznanie się do braku żalu z powodu przerwania dwóch niechcianych ciąż, co zgodnie z podpisem pod cytatem, powinno zniechęcić rodziny z dziećmi do zakupów w Empiku. Tutaj nasuwa się pytanie, dlaczego osoby będące rodzicami miałyby być kompletnie pozbawione zrozumienia dla faktu, że inni mogą dzieci po prostu nie chcieć. Zawsze wydawało mi się, że takie zrozumienie mieści się w możliwościach człowieka obdarzonego choćby przeciętną empatią.

Jeżeli mogę sobie pozwolić na wypowiedź w imieniu lewicy jako środowiska – jeżeli szczęście daje ci życie według zasad doktryny katolickiej, chodzenie do kościoła, życie w heteroseksualnym związku, posiadanie dzieci i ubieranie się zgodnie z kanonem mody tradycyjnie przypisanym do swojej płci biologicznej – cieszymy się twoim szczęściem i życzymy jak najlepiej, o ile nie wymagasz od wszystkich dookoła, by przestrzegali tego samego.

Dlatego nie rozumiem decyzji osób odpowiedzialnych za list Empiku, nawet biorąc pod uwagę mętne zasady PRu. Przepraszając urażonych przyznają, że osoby nieuznające katolickiego monopolu na moralność są wyrzutkami społeczeństwa, bez wstępu do sfery publicznej. Uważam to za krzywdzące dla bohaterów świątecznej kampanii. Czy jeżeli ktoś przeprasza za twoje istnienie, czy nie masz prawa samemu oczekiwać przeprosin?

Katarzyna Babis

design & theme: www.bazingadesigns.com