Dzierzgowska: Kto się boi równościowej edukacji?

W poradniku Równościowe przedszkole: jak uczynić wychowanie przedszkolne wrażliwym na płeć? Joanna Piotrowska, Ewa Rutkowska i ja napisałyśmy między innymi: „nierzadko […] wprowadzanie [edukacji wrażliwej na płeć] budziło niepokój i podejrzenia […]. Niektórzy rodzice martwili się przede wszystkim o dobro [dzieci], kwestie związane z seksualnością i o wpływ na dalsze życie, a obawy te dotyczyły głównie chłopców. Fakt, że przełamywanie ról społecznych wzbudza więcej kontrowersji w przypadku chłopców niż w przypadku dziewcząt, wiąże się z tym, że w społeczeństwie normą jest perspektywa męska – to, co ‚męskie’ stanowi wzór. […] Kobiety ewentualnie mogą zaadoptować do swojego zestawu zachowań i cech ‚męskie elementy’, […] podobny proces, ale skierowany w odwrotną stronę nie jest już dobrze widziany”.

aniadzierzgowska

Napisałyśmy to w 2011 roku, w czasach, gdy biskupi nie słyszeli jeszcze o „ideologii gender” i kiedy nam samym nie śniło się nawet, że rzeczeni biskupi będą nas kiedyś wskazywać palcem w kazaniach. Trzeba biskupom oddać, że wykazują się czujnością. Nie dlatego, że wzięli na cel akurat nasz poradnik, ale dlatego, że doskonale zrozumieli, jakim zagrożeniem dla ich dominacji – dla każdej formy dominacji – może stać się edukacja równościowa.

Edukacja równościowa z perspektywy radykalnego feminizmu polega na kwestionowaniu wszelkich hierarchii i ujawnianiu nierówności ukrytych w tym, co „oczywiste”. Edukacja równościowa kwestionuje oczywistości wszędzie, gdzie się pojawiają. Jeśli mówi się na przykład, iż „jest oczywiste”, że w szkole są religia i jasełka, bo przecież „to jest tradycja i komu to przeszkadza?”, my natychmiast odpowiadamy: a komu to służy? Gdy mówi się, iż „jest oczywiste”, że nie można pozwolić, aby chłopiec nosił damską sukienkę, „jest oczywiste”, że dziecko autystyczne, dziecko romskie, dziecko z tak zwanej „patologii” będzie „trudne” i stanowić będzie „obciążenie” i „spowolni postępy” bardziej „utalentowanych” kolegów i koleżanek, „jest oczywiste”, że nauczyciele i nauczycielki mają mieć w szkole prawo do własnego, zamykanego pokoju i osobnej, czystej toalety, a uczniowie i uczennice co najwyżej do wspólnej szatni – gdy cokolwiek w szkole traktowane jest jako „oczywiste”, natychmiast pojawia się pytanie: czyją dominację ta „oczywista oczywistość” utrwala? Kogo wyklucza? Jaki przekaz na temat społeczeństwa i obowiązujących w nim wartości daje uczennicom i uczniom? Czy pozwala tworzyć demokratyczną wspólnotę uczących się, czy też służy raczej uczeniu rywalizacji i walki o pozycję?

Takiej edukacji równościowej Kościół katolicki ma prawo się bać.

Atak Kościoła na edukację równościową ma jasny cel: zastraszyć nauczycielki i nauczycieli tak, by nie ważyli się mówić o równości płci. Obawiam się, że pierwszą rundę biskupi wygrali. W naszych rękach leży to, by nie pozwolić im wygrać kolejnych.

Anna Dzierzgowska, nauczycielka

image description

design & theme: www.bazingadesigns.com