Ryszek: 72 h

zbierałam myśli, tak trudno było
poniżyć się poniekąd i to wykrztusić

patrzyłam, na ścianie jakieś obrazki
które znaczyły dla mnie tak samo nic
jak wszystkie inne rzeczy na świecie

siedziałam na skórzanym fotelu, był tam
żebym poczuła się komfortowo
żeby komfortowo czuły się wszystkie
siedzące na nim plecy i pośladki

już nie wiedziałam co powiedzieć i tylko
drapałam paznokciem tę skórę ekologiczną
bojąc się że ta czynność jest podświadomą
projekcją przyszłości, czułam zmęczenie
zamiast wygody ciężar oczekiwania
na łaskę obcego człowieka

pochylił się nade mną, byłam niemal pewna
z półuśmiechem mędrca i słowami
mniej więcej takimi
„bóg honor ojczyzna”
a może
„reprodukcja kobieta mężczyzna”

w każdym razie zapamiętałam tylko „nie”.

„nie” i „nie”, bo „nie”. i chciałam paznokciem
skurwielowi, wydrapać mu te oczy bogobojne
tak czułam się bezsilna, ale wstałam i wyszłam
a po mnie weszła następna

kobieta

słowo-element w układzie „reprodukcja”
inkubator na nogach, żona matka przyjaciółka
z historią która przepadnie gdy tylko głośno
zawyje dar z niebios małe stworzonko

a może chciała jak ja poprosić o tabletkę.

wlokłam się ulicą do domu, naprawdę
w którym nie zmieści się nic już więcej,
myśląc o twarzy tego lekarza
i czy on nie wie że ja nie mogę
czy on nie wie że nie mam pieniędzy
czy moja twarz nie zdradziła ile mam lat
czy PESEL nie mówi że jestem za młoda
czy nie wie że to uczucie w głowie
w brzuchu jakbym zjadła za dużo
i że to wcale nie czuć jak dziecko

skazanej na podziemie i anonimowość
lub przymusowe odszukanie instynktu
urywa się historia
– bo takie jak ja mają milczeć.

Zofia Ryszek

design & theme: www.bazingadesigns.com