7 rzeczy, których powinna była nauczyć nas edukacja seksualna

Mark Manson wyjaśnia, o ile lepsze mogłoby być życie, gdybyśmy pogodzili/ły się ze swoją seksualnością i zrozumieli/ały siebie lepiej.

tumblr_n2wjskLOph1s908xuo1_400Ilustracja: Dorota Świderska

Mamy już rok 2014 i dwie rzeczy są nadzwyczaj jasne:

1. Edukacja seksualna jest ważna.

2. Kultury, które uważają seks za gorszący, wszystko schrzaniły.

Statystyki są rażące. Bardziej pragmatyczne podejście do seksualności nastolatków (czyli „I tak będziecie to robić, ale posłuchajcie, jak robić to rozsądnie”) jest o wiele skuteczniejsze niż surowa abstynencja/religijne formy edukacji seksualnej (czyli „Nie uprawiajcie seksu przed ślubem albo tego pożałujecie”) w przypadku prawie każdej miary statystycznej, w tym ciąży, aborcji i zakażenia wirusem HIV wśród nastolatków i nastolatek.

Nawiasem mówiąc, Stany Zjednoczone wypadają najgorzej we wszystkich z tych kategorii. I doskonale wiadomo, jak społeczeństwo czuje się ze swoją seksualnością  (podpowiedź: niekomfortowo).

Niedawno wykazano, że rządowe programy edukacji seksualnej ograniczające się do promowania abstynencji w rzeczywistości zwiększają liczbę ciąż i przypadków chorób przenoszonych drogą płciową wśród nastolatków/ek, co udowadnia, po raz kolejny, że nastolatki będą robić dokładnie to, czego im się zabrania – na swoją własną zgubę.

Nie, obrączki czystości nic nie dają. Biologia jest silniejsza. A mimo to jedynie w 11 amerykańskich stanach istnieje obowiązek prowadzenia edukacji seksualnej opartej na naukach medycznych, a w większości pozostałych stanów w ogóle nie ma obowiązku jej prowadzenia.

Jeśli czegokolwiek nauczyłem się, pracując przez osiem lat w doradztwie randkowym, to tego, że większość młodych ludzi jest przygnębiająco nieprzygotowana, zarówno społecznie, jak i emocjonalnie, do radzenia sobie ze stresem i dezorientacją, jakich przysparza prowadzenie zdrowego życia seksualnego.

Poniżej przedstawiam siedem rzeczy, których powinniśmy/yśmy nauczyć się jako nastolatki:

1. Seks to nie tylko biologia

Obecnie edukacja seksualna to niewiele więcej niż seria diagramów przedstawiających biologiczne szczegóły ludzkich zachowań rozrodczych. To mapa płynów ustrojowych, podrasowana lekcja anatomii, z doczepioną na wszelki wypadek lakoniczną poradą: „A tak przy okazki – używajcie antykoncepcji!”.

Nie zrozumcie mnie źle, niektóre z tych informacji są przydatne. Oczywiście powinniśmy  i powinnyśmy wiedzieć, jak powstają infekcje, jak działa ciąża, i, rzecz jasna, gdzie co wsadzić. Ale nigdy w chwili namiętności nie zdarzyło mi się myśleć o swoich nasieniowodach albo o jakości wyściółki macicy mojej partnerki. W takim momencie nigdy nie jest to istotne.

Ludzie są wyjątkowi pod względem swojej seksualności. Bzykamy się o wiele częściej i w o wiele bardziej wyszukany sposób niż praktycznie wszystkie inne gatunki na tej planecie.

Dzieje się tak dlatego, że dla ludzi aktywność seksualna to nie tylko biologiczny popęd, ma ona również znaczenie psychologiczne i społeczne. Uprawiamy seks dla przyjemności. Uprawiamy seks dla rozrywki. Uprawiamy seks z namiętności. Uprawiamy seks z chęci zemsty. Uprawiamy seks z miłymi i wrednymi ludźmi, przyjaciółmi i wrogami, seksownymi i brzydkimi ludźmi. Uprawiamy seks dlatego, że jesteśmy szczęśliwi/e i dlatego, że jesteśmy smutn/e. Uprawiamy seks, bo jesteśmy znudzeni/e. Uprawiamy seks, bo czujemy się samotni/e. Uprawiamy seks, bo jesteśmy zakochani/e.

I tak, bzykamy się też po to, by mieć dzieci. Jednak obecnie w rozwiniętym świecie rzadko kiedy jest to podstawowa motywacja. Więc dlaczego edukacja seksualna skupia się tylko na tym?

Edukacja seksualna powinna uwzględniać rekreacyjne, społeczne i emocjonalne przyczyny, dla których uprawiamy seks, a także ich konsekwencje. Powinna poruszać kwestie międzyludzkiego znaczenia stosunku, stawiania wyraźnych oczekiwań i granic, komunikowania pragnień, radzenia sobie z uczuciem wstydu i skrępowania, i, oczywiście, bycia odpowiedzialnym/ą za zabezpieczenie się i prywatność.

Seks może być wspaniały. Chwile, kiedy jesteśmy przepełnieni i przepełnione inną osobą, mogą być jednymi z najlepszych chwil w naszym życiu. Więc porozmawiajmy o tym.

To brzmi jak oczywistość. Ale jakoś nikt nie chce tego powiedzieć.

2. Jak szanować cudze granice

Na początku tego roku napisałem obszerny artykuł na temat piętnowania seksu, jakie ma miejsce w naszej kulturze, oraz tego, jak zmusza ono kobiety i mężczyzn do ukrywania swoich intencji i pragnień, co później prowadzi do różnorodnych problemów (lub poważniejszych konsekwencji) w komunikacji między nimi.

Ogromną rolę odgrywa tutaj zgoda. Zgoda w sytuacjach seksualnych zwykle jest przedstawiana jako „kiedy kobieta mówi nie, to znaczy nie”. To dobrze, ale takie podejście kompletnie pomija złożoność sytuacji. Wciąż prezentuje seks z perspektywy „To kobiety decydują, a ty musisz je przekonać”. To wzmacnia przekonanie, że mężczyźni muszą w jakiś sposób wykazać się przed kobietami, a kobiety muszą w jakiś sposób zostać „zdobyte” przez mężczyznę, żeby uprawiać z nim seks.

To nie jest zgoda, to obopólnie narzucona manipulacja.

(Dokładniejsze wyjaśnienie znajdziecie w artykule How Disney Ruined Sex for Everybody [W jaki sposób Disney zrujnował wszystkim seks])

Intencje i pragnienia seksualne powinny być wyraźnie zadeklarowane już na samym początku przez obie strony. I nie mam na myśli jedynie powiedzenia „Chcę uprawiać z tobą seks”, ale też wszystkie pośrednie kroki. „Podobasz mi się, chcę się z tobą umówić”, „Chcę iść z tobą do domu”, i tak dalej. Dzieci należy uczyć, że nie ma niczego wstydliwego w powiedzeniu „tak” albo „nie”, i że nie powinny się wstydzić ani zawstydzać nikogo innego z tego powodu. Płeć, orientacja ani przyczyny nie mają tutaj znaczenia.

Wszelkie osobiste pragnienia są uzasadnione, tak jak każde odrzucenie ich przez inną osobę jest również uzasadnione. I to, i to powinno być szanowane. To naprawdę jest dość proste.

3. Seks nie jest odzwierciedleniem twojej wartości jako osoby

Musimy ściągnąć seks z piedestału i przestać traktować go w naszej kulturze jako powód do dumy albo do wstydu. Dopóki chłopcy będą piętnowani za nieuprawianie seksu, a dziewczynki za uprawianie zbyt dużej ilości seksu, dopóty chłopcy będą mieli powód do stawiania dziewczynek w sytuacjach, w których zgoda jest niejednoznaczna, a dziewczynki będą miały powód do stawiania chłopców w sytuacjach, w których czują się bezwartościowi lub bezradni.

W takim układzie nikt nie wygrywa. Wszyscy są sfrustrowani. Ludzie kłamią. Zdarzają się gwałty. Nie jest zbiegiem okoliczności, że przemoc na tle seksualnym i rozwody są najczęstsze w krajach, w których panuje kultura piętnowania seksu. Kiedy twoja wartość jako istoty ludzkiej jest oceniana na podstawie ilości seksu, jaki uprawiasz lub jakiego nie uprawiasz, lub na podstawie ślubu, który masz lub którego nie masz, łatwo jest czuć, że musisz mówić i robić różne chore rzeczy ludziom płci przeciwnej, aby zyskać to, czego chcesz.

4. Różnorodność orientacji seksualnych jest naturalna

To oczywistość, ale warto ją powtórzyć dla wszystkich, którzy ciągle jeszcze żyją w 1957 roku. Homoseksualność jest naturalna i nie ma w niej niczego niemoralnego (tak samo jak w eksperymentowaniu z nią).

Obecnie wiemy już, że homoseksualnść jest prawdopodobnie związana z hormonami okresu prenatalnego i może nawet mieć pewne podłoże genetyczne. Jest naturalna. Występuje w całym królestwie zwierząt. Występowała w różnych kulturach na przestrzeni całej historii ludzkości.

Koncepcja orientacji seksualnej jest dość nowym wynalazkiem zachodniej kultury. A ten, kto ją wymyślił, zasługuje na to, by mu przyłożyć. Orientacja seksualna to spektrum, a ludzie mogą się przemieszczać w jego ramach w trakcie swojego życia.

I, jak to się często dzieje, badania psychologiczne wykazały niedawno to, co dla wszystkich nas było od zawsze oślepiająco oczywiste: że homofobiczni mężczyźni tłumią swoje własne podniecenie bodźcami homoerotycznymi. Czy Freud już tego nie przerabiał? To, czego nienawidzimy w innych, jest tym, czego wstydzimy się u siebie.

Pragnienia związane z eksperymentami biseksualnymi są częste u obu płci. Nikt z tego powodu nie staje się ani dziwny, ani nieakceptowalny społeczne. Pogódźcie się z tym.

5. Gdzie jest ta cholerna łechtaczka i do czego służy

Serio. Wiecie, ile miałem lat, kiedy wreszcie to odkryłem? Dajcie spokój! Kobiety też lubią orgazmy.

6. Mężczyźni i kobiety doświadczają seksu w inny sposób

Są trzy fakty na temat seksualności kobiet i mężczyzn:

Istnieją wrodzone różnice w zakresie tego, jak mężczyźni i kobiety doświadczają swojej seksualności.

To powinno być oczywiste dla wszystkich, którzy i które kiedykolwiek patrzyli/ły na nagich ludzi.

Te różnice, mimo że istnieją, tak naprawdę nic nie znaczą.

Prawda jest taka, że próby wciśnięcia ludziom na siłę ideologii, że mężczyźni i kobiety są dokładnie tacy sami we wszystkich kwestiach, są równie faszystowskie i durne, jak wciskanie wszystkim ideologii konwencjonalnych ról płciowych i stereotypów.

Ludzie się różnią. Mężczyźni i kobiety także się różnią. Te dwie rzeczy nie wyłączają się wzajemnie.

Wiemy, że mężczyźni i kobiety się różnią. Wiemy to z wielu badań neurologicznych i psychologicznych. Wiemy to z badań nad interakcjami gejów i lesbijek. Wiemy to z prymatologii i oczywistego dymorfizmu naszego gatunku. Wiemy to również z subiektywnych historii osób transseksualnych, które przyjmują hormony, żeby zmienić swój układ endokrynologiczny.

Przepraszam, że tak przeciągam tę kwestię, ale zawsze, kiedy tylko o tym wspomnę, jestem zasypywany pretensjami rozwścieczonych ludzi. Więc to wyjaśnienie jest dla nich. Mężczyźni i kobiety różnią się pod pewnymi względami oraz obie płcie powinny być traktowane z równym poszanowaniem tych różnic (dlaczego ludzie tak to komplikują?)

To samo w sobie powinno być nauczane w ramach edukacji seksualnej. Ale powinno się uczyć również o tym, jak popędy seksualne kobiet i mężczyzn różnią się od siebie, o tym, że kobiety są bardziej płynne w swoich pragnieniach, że mężczyźni reagują raczej na bodźce fizyczne i wizualne, oraz że przeciętnie (w różnych populacjach, kulturach, a także wśród osób transseksualnych K/M) zwykle chcą uprawiać seks częściej i z większą liczbą partnerów.

Same w sobie te różnice nie są ani złe, ani dobre. Różnice te nie są moralnym usprawiedliwieniem nieetycznych zachowań. To, że urodziłem się z wielkimi ramionami, nie daje mi prawa, żeby chodzić i bić ludzi. To, że mężczyzna urodził się z dużym popędem płciowym, nie daje mu prawa do narzucania się kobietom. Ale również nie robi z niego zboczeńca, napaleńca, kobieciarza, potwora ani potencjalnego gwałciciela. Rany, dlaczego to jest takie skomplikowane?

7. Świetny związek to świetny seks

Wiele kursów edukacji seksualnej ma do powiedzenia na temat dynamiki związków seksualnych jedynie tyle – „poczekajcie do ślubu”. Tak, jakby włożenie obrączki na palec miało magicznie rozwiać wszelkie niepewności, jakie możesz mieć w związku ze swoją seksualnością.

Niestety, tak się nie dzieje. Zdartą płytę przypomina już słuchanie tych wszystkich ludzi, którzy żałują, że nie chodzili na więcej randek przed wzięciem ślubu (patrz: moi rodzice).

Ale chodzi mi o to, że jeśli edukacja seksualna ma przez długie miesiące nudzić nastolatków i nastolatki opowiadaniem o jajowodach, zygotach i chromosomach X i Y, dlaczego nie może wciskać wszystkim również wiedzy naukowej na temat związków romantycznych? Można by powiedzieć, że to jest nawet ważniejsze.

Co z teorią przywiązaniapotrzebami emocjonalnymi i różnicami pomiędzy miłością, pożądaniem a zaangażowaniem? Co z neofreudowskim wyjaśnieniem miłości romantycznej? Co ze sposobami na radzenie sobie z niepokojem związanym ze spotkaniem kogoś atrakcyjnego?

Tak, to by się nam przydało. No cóż…

Mark Manson

Tłumaczenie: Ewa Wlezień

design & theme: www.bazingadesigns.com