Cztery kobiece kwestie, które nie zmieniły się od 1911 roku

Women__s_Clothing_Factory_1914_by_skoshi8

Ponad sto lat temu radykalna pisarka i aktywistka Emma Goldman napisała esej pod tytułem „Tragedia emancypacji kobiet”. W odgrzebanym 12 lipca przez magazyn „The Atlantic” artykule Goldman bada kwestie równej płacy, napięcia między życiem rodzinnym i domowym oraz przeszkód, które uniemożliwiają zaprowadzenie prawdziwej równości płci. Nade wszystko jednak, Emma Goldman zapoczątkowała klasyczny dyskurs w tych dziedzinach. Kwestie podjęte przez Goldman są tak samo aktualne teraz, jak podczas powstania jej tekstu. Oto cztery sprawy, nad którymi pracujemy nieprzerwanie od 1911 roku:

1. Mężczyźni dominują w większości najbardziej szanowanych pól zawodowych – i dostają więcej pieniędzy za swoją pracę

„Faktem jest, że nauczycielki, doktorki, prawniczki, architektki i inżynierki ani nie spotykają się z tym samym zaufaniem, co ich koledzy, ani nie otrzymują równego wynagrodzenia”, pisała Goldman. Dziś kobiety wciąż w dużym stopniu nie są reprezentowane na wielu polach – zwłaszcza na stanowiskach kierowniczych. W 2004 roku tylko 16,8% partnerów wielkich firm prawniczych było kobietami. Tylko jeden na siedmiu studentów studiów inżynierskich jest studentką, kobiety stanowią śmieszne 6% składu zarządów stu najważniejszych firm technologicznych. W kwestiach wynagrodzenia wykazano, że kobiety zarabiają 77 centów na każdego dolara zarobionego przez mężczyznę.

2. Stres w pracy niewspółmiernie wpływa na kobiety

Emma Goldman napisała, że aby osiągnąć sukces w miejscu pracy, „[kobiety] generalnie robią to kosztem swojego fizycznego i psychicznego dobra” – uczucie, które wciąż rezonuje wśród wielu kobiet oraz mężczyzn. Badania dowodzą jednak, że taki stres może niewspółmiernie wpływać na kobiety. Ankieta pracy oraz samopoczucia, opublikowana w marcu tego roku przez Amerykański Związek Psychologiczny wykazała, że 37% kobiet przyznało, że czuje stres w pracy (podczas gdy 33% mężczyzn odnotowało stres w miejscu pracy) i tylko 34% kobiet uważało, że mają wystarczające zaplecze do radzenia sobie ze swoim stresem (podczas gdy 38% mężczyzn uważało, że ma dostępne takie środki). Wydaje się jednak, że od czasów Goldman kobiety zaczęły przejmować kontrolę nad tą kwestią i zaczęły podejmować konstruktywne rozmowy o tym, jak radzić sobie ze stresem – ważyć priorytety, domagać się elastyczności i generalnie opierać się stresującemu środowisku w pracy.

3. „Wolność”, którą miejsce pracy ponoć oferuje kobietom, czasem wcale nie jest taka wolna.

„Do jakiego stopnia zdobywana jest niezależność, jeśli wąskość i brak wolności w domu jest wymieniona na wąskość i brak wolności w fabryce, zakładzie, domu towarowym czy biurze?” pytała Goldman. Gdy weźmiemy pod uwagę trwałość dyskryminacji płci w miejscu pracy, przestaje ono być miejscem wolności dla wielu kobiet. Różnica w płacach, opierająca się na płci, tak samo jak szklany sufit i segregacja w zawodzie są tylko kilkoma czynnikami, które mogą uczynić pracę miejscem bardziej frustrującym niż wyzwalającym dla kobiet.

4. Kobiety uginają się pod ciężarem pracy w domu i poza domem.

„Druga zmiana” – pojęcie stworzone przez socjolożkę Arlie Hochschild w 1989 roku, które odnosi się do nieproporcjonalnej ilości niepłatnej pracy kobiet w domu, którą wykonują jako dodatek do swojej płatnej pracy – najwyraźniej było już w obiegu w czasach Goldman. Pisała: „Poza pracą na wielu kobietach ciąży jeszcze brzemię opiekowania się „słodkim domem” – chłodnym, ponurym, niechlujnym, niezachęcającym – po całym dniu ciężkiej pracy”. W czerwcu tego roku, Biuro Statystyk Pracy w USA doniosło, że „druga zmiana” wciąż stanowi problem. Tylko 20% mężczyzn twierdzi, że pomaga w pracach domowych (takich jak sprzątanie i robienie prania), podczas gdy to samo mówi 48% kobiet. I podczas gdy 39% mężczyzn twierdzi, że pomaga przy przygotowywaniu posiłków i zmywaniu naczyń, 65% kobiet stwierdza, że robi to regularnie. W książce „Lean In” Sheryl Sandberg wskazuje na tę drugą zmianę jako poważną blokadę w rozwoju kobiet, zachęcając je do porzucenia roli „macierzyńskiego portiera” oraz wzywa ich partnerów do wzięcia większej odpowiedzialności za dom. Goldman kończy swój esej niezwykle proroczym podsumowaniem spraw, z którymi – w jej mniemaniu – mierzyły się kobiety jej pokolenia: „Wąskość istniejącej koncepcji niezależności i emancypacji kobiety; strach przed miłością mężczyzny, który nie jest jej równy statusem społecznym; obawa, że miłość okradnie ją z jej wolności i niezależności; paniczny lęk, że miłość lub radość macierzyństwa tylko przeszkodzi jej w pełnym realizowaniu jej zawodu – to wszystko razem czyni współczesną, wyemancypowaną kobietę przymusową westalką, przed którą życie, z jego wielkimi, oczyszczającymi smutkami i głębokimi, urzekającymi radościami, toczy się dalej bez dotknięcia czy złapania jej duszy”. Na szczęście, esej Goldman nie tylko przypomina nam o rzeczach, nad którymi wciąż musimy pracować, ale naświetla, jak daleko zaszliśmy. Kobiety opierają się i zaczynają interesować się produktywnym dialogiem na temat dalszego rozwoju – zarówno w jak i poza biurem; i stąd liderki takie jak Sheryl Sandberg zachęcają kobiety do domagania się rekompensaty, na którą zasługują. Jest jeszcze wiele pracy do zrobienia, ale jesteśmy na dobrej drodze.

Julie Zeilinger

Tłumaczenie Marta Michalska

Źródło tekstu

design & theme: www.bazingadesigns.com