12 niedorzecznych antykobiecych mitów ze średniowiecza, w które konserwatyści wciąż wierzą
Czy kiedykolwiek czytaliście/czytałyście lub oglądaliście/oglądałyście reportaż o konserwatyście, który wygłosił tak niesamowicie zacofany pogląd, że waszym zdaniem musiał wciąż żyć w średniowieczu? Cóż, nie byliście/byłyście wcale dalecy/kie od prawdy. Średniowiecze bywa nazywane wiekami ciemnymi, częściowo dlatego, że zniechęcano wtedy ludzi do edukacji, a nauka była podejrzana, co skutkowało uznawaniem za fakt różnych zdumiewająco niedorzecznych rzeczy. Uważano na przykład, że serce jest siedliskiem inteligencji, albo że żaby spontanicznie powstają z błota. Pomimo tego, jak zabawne są tego typu pomysły, ten artykuł dotyczy przekonań związanych ze stworzeniem niezwykłym i tajemniczym: kobietą.
Niektóre z seksistowskich przekonań na temat kobiet mają tysiące lat.
W dzisiejszych czasach tak łatwo uzyskać wiedzę medyczną, że ciężko sobie wyobrazić, aby ktoś mógłby nie wiedzieć na przykład jaka jest funkcja nerek, lub że penicylina zabija bakterie. Ale do całkiem niedawna bakterie nie były nawet znane. Do XIX wieku wierzono, że choroby zakaźne przenoszone były przez złe powietrze lub „nasiona”. Nasza dzisiejsza wiedza bazuje na odkryciach różnych kultur i naukowców/czynie, dokonanych w trakcie rozwoju ludzkiej cywilizacji.
Przez większą część historii wiwisekcja ludzi dla celów naukowych w najlepszym wypadku była postrzegana negatywnie, a w najgorszym stanowiła grzech śmiertelny. Nauka anatomii była więc powolnym procesem. Ale nauczyliśmy/łyśmy się, więc nie ma usprawiedliwienia dla tak archaicznej wiedzy o ludzkich kobietach u kogokolwiek, a już na pewno nie u lekarzy. Jak się przekonamy, takie poglądy są czasami bardzo stare i bardzo, bardzo nieprawdziwe.
***
Niewiedza jest błogosławieństwem… dla Kościoła: Świat starożytny tak naprawdę całkiem nieźle radził sobie z odkrywaniem, jak działają nasze ciała. Wschodni lekarze praktykowali Ajurwedę, akupunkturę i ziołolecznictwo. Dwóch aleksandryjskich chirurgów przeprowadzało pierwsze wiwisekcje na przestępcach. Ale cała ta wiedza zniknęła z nadejściem zorganizowanego chrześcijaństwa, kiedy to zaczęto aktywnie zatajać wiedzę przed ludźmi. Utrzymywanie mas w niewiedzy było sposobem Kościoła na kontrolowanie ich. Jednym z konkretnych celów ataków były położne: uważano je za zagrożenie dla autorytetu Kościoła (były kobietami i były wykształcone, rozumiecie), dlatego też były marginalizowane jak tylko się dało, a nawet zabijane. Razem z nimi odeszła jedyna prawdziwa wiedza na temat tego, jak działają ciała kobiet. Jeśli ten strach przed wpływowymi kobietami i nienawiść do nich brzmią znajomo, pewnie niedawno oglądaliście/łyście Fox News.
Jeden z powodów, dla których konserwatystom nie przeszkadzają gwałty: Jeszcze w drugim wieku wierzono, że do reprodukcji potrzebne jest kobiece „nasienie”, oraz że jeśli kobieta nie osiągnęła orgazmu podczas stosunku, „nasienie” nie mogło powstać, a zatem nie mogło dojść do ciąży. Chociaż takie przekonanie miało pewne oczywiste zalety dla kobiet, jest ewidentnie nieprawdziwe i stworzyło wciąż utrzymujące się przeświadczenie, że gwałt nie może doprowadzić do ciąży. Niedawno taki pogląd wygłosił Todd Akin. Wiedzieliście/ałyście, że to przestarzały pogląd, ale pewnie nie wiedzieliście/ałyście, że aż tak bardzo!
Od kobiety w centrum do mężczyzny w centrum, dokładnie tak, jak lubią: Większość starożytnych społeczeństw było matrylinearne, to znaczy tytuły i majątki przechodziły z pokolenia na pokolenie po linii matki. Ponieważ nie rozumiano jeszcze wtedy roli mężczyzny, nie było innego pewnego sposobu, by stwierdzić, kto jest z kim spokrewniony, oprócz przez matkę. W tych czasach kobiety rozpoczynały związki, wychodziły za mąż za kogo chciały i rozwodziły się, kiedy chciały. Decydowały, kiedy będą miały kolejne dziecko, odkładając tę chwilę w czasie przez karmienie piersią jednego dziecka nawet przez kilka lat. Kiedy mężczyźni odkryli, że maczają palce (że tak powiem) w prokreacji, zaczęli zmieniać sposób, w jaki działało społeczeństwo. W społeczeństwach patriarchalnych kobiety traktowane są jako mniej wartościowe istoty, ich kobiece funkcje – to, co sprawia, że są kobietami – były demonizowane i oczerniane. Wystarczy zapytać Rush Limbaugh.
Mężczyźni stali się ważniejsi dla płodu: Zaczęto uczyć, że mężczyźni dają dziecku duszę poprzez swoje nasienie. Kobiety nie są niczym więcej niż żyznym polem zasiewanym przez mężczyzn. Dlatego też uważane były za strażniczki „moralności” i to ich obowiązkiem było trzymanie zalotników na dystans. Zamiast obciążyć mężczyzn odpowiedzialnością za samokontrolę, oczekiwano, że kobiety będą skromne i nigdy nie będą zachęcać mężczyzn. To, że sama obecność kobiety była uważana za próbę uwodzenia było tylko jej problemem. Takie podejście jest wciąż widoczne w atmosferze przyzwolenia dla gwałtu, która panuje w naszym kraju. Niestety, obwinianie ofiary wciąż jest standardowym podejściem wielu konserwatystów takich jak Bill O’Reilly.
Kobiety muszą czuć więź emocjonalną, aby czerpać przyjemność z seksu: Istnieje pewien uporczywy mit, że kobiety – ale nie mężczyźni – muszą być w emocjonalnie satysfakcjonującym związku, aby czerpać przyjemność z seksu. Mimo tego, że naukowcy/czynie regularnie obalają ten mit, nie znika przekonanie o wrodzonych różnicach pomiędzy kobietami a mężczyznami w ich podejściu do seksu i miłości. Częścią tego mitu jest przekonanie, że kobiety są „z natury monogamiczne”. Wystarczy popatrzeć na wspomniane społeczeństwa starożytne, żeby zobaczyć, że to nieprawda. Ale konserwatyści chcieliby, żeby to była prawda, więc powtarzają ten mit, może mając nadzieję, że jeśli będą go powtarzać wystarczająco długo, to nagle stanie się prawdą. Chodzi o to, by zniechęcić kobiety do uprawiania seksu bez zobowiązań, równocześnie dając mężczyznom swobodę wsadzania swojego interesu gdzie chcą i kiedy chcą.
Ignorancja w temacie kobiecego ciała była normą: Do XVIII wieku utrzymywały się dosyć głupie z dzisiejszego punktu widzenia pomysły na temat ciąży, włączając w to poczęcie i poród. Po pierwsze, kobiety były uważane za gorsze: pod każdym względem mężczyźni byli z natury lepsi. Kobiety były „zimne”, a mężczyźni „ciepli”, co było uznawane za lepsze. Kobiety były uważane za tak zimne, że nie mogły wytworzyć penisa, który zamiast tego zapadał się do środka i zamieniał w pochwę.
Wiedza na temat macicy była praktycznie zerowa: Wierzono, że macica ze zdenerwowania wędruje po ciele, jeśli nie jest wykorzystywana do swojej właściwej funkcji, czyli, rzecz jasna, rodzenia dzieci (ale nie do odczuwania przyjemności seksualnej, nie, NIGDY do tego). Uważano nawet, że ma ona dwie (lub więcej) komory: zimne, w których dojrzewały dziewczynki i ciepłe, w których rozwijali się chłopcy. Wiedziano, że poczęcie jest wynikiem stosunku, ale jak dokładnie to działa pozostawało tajemnicą przez względnie długi czas. Męskie nasienie, jak już wspomniano, było tym, co dawało dziecku duszę. Ale to kobieta była odpowiedzialna za dziecko – jeśli poroniła lub dziecko urodziło się martwe, nikomu nie przyszłoby nawet do głowy, że może to być wina mężczyzny. Ponieważ czynnik Rh nie był znany aż do XX wieku, setki pokoleń kobiet były fałszywie obwiniane o takie przypadki. W niektórych kręgach wciąż są. W końcu mężczyzna, który nie może spłodzić dziecka, nie jest w naszym społeczeństwie „mężczyzną”. Trzeba przyznać, że nie jest to problem związany jedynie z prawicą/lewicą, ale prawica rzeczywiście bardziej przejmuje się „męskością”.
Czy współcześni konserwatyści wierzą w magię?: Jak dowiedzieliśmy/ałyśmy się wcześniej, uważano, że mężczyźni dawali płodowi duszę razem ze swoją spermą, co prowadzi do ciekawej teorii na temat antypatii konserwatystów do aborcji. W starożytności ludzie uważali, że wszystko, co było kiedyś ich częścią, może zostać użyte przeciwko nim w czarnej magii. Uważano, że włosy, paznokcie, ślina, mocz, oraz, owszem, sperma, posiadają psychiczne połączenie ze swoimi właścicielami. Magia sympatyczna wykorzystywała tego typu rzeczy do wyrządzania krzywdy ich właścicielom/kom. Obecny strach przed aborcją może być śladem tego prymitywnego wierzenia. Ma on również zachwycający dodatek w postaci przedstawiania kobiet jako drapieżnic, nawet na poziomie podświadomym.
Od czasów średniowiecza kobiety uważane były za własność: Kobiety definiowane były przez ich związki z mężczyznami (co wywracało do góry nogami starożytne zasady matrylinearne). Ich ojcowie, mężowie, a nawet bracia mogli stawiać im żądania, a one musiały być posłuszne. Większość małżeństw było aranżowanych, nawet w niższych klasach społecznych. Kobieta nie miała odrębnego statusu społecznego poza tym, że była żoną swojego męża. Z nielicznymi wyjątkami kobiety nie mogły uczestniczyć w życiu publicznym, politycznym lub w systemie sądowniczym (chyba że jako oskarżone). Kobieta mogła w gruncie rzeczy jedynie siedzieć w domu, prowadzić gospodarstwo i rodzić dzieci. Zwłaszcza to ostatnie, ponieważ 3,16 Rdz (oraz inne fragmenty Księgi Rodzaju) interpretowano w ten sposób, że kobiety miały obowiązek rodzenia tylu dzieci, ile tylko mogły, nawet kosztem dobra swojego albo swoich dzieci. Niektórzy mężczyźni nadal myślą w ten sposób.
Kościół nauczał mizoginii: Do całkiem niedawna to właśnie Kościół był największym źródłem mizoginii – chyba, że należycie do pewnego konkretnego rodzaju konserwatystów, w takim razie wciąż jest. Księża mówili kobietom, że powinny być posłuszne swoim mężom, podporządkowywać się im we wszystkich sprawach. Nie mogły inicjować seksu, ale nigdy nie mogły odmówić go swojemu mężowi. Kobieta nigdy nie mogła oskarżyć swojego męża o gwałt, nawet jeśli użył przemocy i zmusił ją do seksu. Z powodu wszechobecnej przemocy domowej uważano, że kobieta tak naprawdę nie może kochać swojego męża. W pewnym sensie kobiety były niewolnicami seksualnymi, bez względu na to, kim były albo jaki był ich status społeczny. Młode, niezamężne dziewczęta i wdowy były jedynymi kobietami, które nie podlegały tej niewoli. Jednak dla większości kobiet ich ciało nie było ich własnością.
Dzieci kobiet nie należały do nich: Mówiono im nawet, że ich dzieci tak naprawdę nie są ich, a Boga. Czy powinno w takim razie dziwić, że w szpitalach i sierocińcach prowadzonych przez Kościół pozostawiano tysiące niechcianych niemowląt? I jak myślicie, co się działo z tymi dziećmi? Zabijano je. Odsetek śmierci w sierocińcach wynosił nawet do 90%. Ale to było w porządku – o ile to mężczyźni podejmowali tę decyzję. Konserwatyści dalej myślą w ten sposób. Mogą nie dokonywać tego czynu własnoręcznie, ale z pewnością dokonują go poprzez swoją politykę.
Kobiety powinny cierpieć: Kościół nauczał również, że kobiety grzeszyły więcej od mężczyzn, dlatego ich cierpienie było zasłużone. Powinny być nieszczęśliwe i w bólu rodzić dzieci. Również z tego powodu wiktoriańscy i edwardiańscy lekarze odmawiali podawania kobietom nowo dostępnego eteru lub chloroformu: Bóg powiedział, że kobiety powinny cierpieć, dlatego nie przysługiwała im żadna ulga w bólu. Dzisiejsi konserwatyści do bólu dorzucają jeszcze poniżenie, zmuszając kobiety do poddawania się niepotrzebnym zabiegom i traktując je jak dzieci, za które trzeba podejmować wszystkie decyzje. Właśnie w taki sposób przed długi czas klasyfikowano kobiety w celach prawnych: razem z nieletnimi i głupcami. Niektórzy mężczyźni wciąż postrzegają kobiety w ten sposób.
***
Kiedy John Adams pracował z Kongresem Kontynentalnym nad planami rządzenia nowo stworzonym przez nich narodem, jego żona, Abigail, napisała do niego:
…pamiętaj o paniach i bądź dla nich bardziej hojny i życzliwy niż dla swoich przodków. Nie umieszczaj tak nieograniczonej władzy w rękach Mężów. Pamiętaj, że wszyscy Mężczyźni, gdyby mogli, byliby tyranami. Jeśli Panie nie otrzymają szczególnej uwagi i troski, będziemy zmuszone wzniecić Rebelię i nie będziemy czuły się związane Prawami, które nie przyznają nam żadnego głosu ani żadnej Reprezentacji.
Jej mąż może i rozważył jej słowa, ale jego współpracownicy już nie. Amerykańskie kobiety otrzymały ten głos dopiero w 1920 roku. Później kobiety zaczęły czynić postępy w walce z archaicznymi i mizoginistycznymi prawami i przekonaniami, które podporządkowywały nas płci przeciwnej. Wielu mężczyzn pomaga nam w naszej walce. Ale są również mężczyźni, w większości konserwatywni republikanie, którzy wciąż myślą tak jak ich przodkowie. Z radością wróciliby do kontrolowania kobiet: ich życia, ich statusu, ich ciała. Co oznacza, że musimy walczyć jeszcze mocniej i być ciągle czujne. Powrót do średniowiecza to bardzo zły pomysł.
UZUPEŁNIENIE: Wygląda na to, że niektórzy kwestionują moje informacje i źródła. Ręczę za nie, ponieważ jest to temat, który studiowałam przez wiele lat, a moje źródła są wiarygodne. Każdy, kto chciałby podważyć ten materiał ma do tego prawo, ale oczekuję takiego samego poziomu merytorycznego i poparcia w źródłach. Samo powoływanie się na Biblię jako źródło jest nie do przyjęcia. Z niecierpliwością oczekuję wartościowych polemik. Dziękuję.
T. Steelman
Tłumaczenie: Ewa Wlezień